Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Franciszek. Zastał wieś glinianą, a zostawił delowaną

Grzegorz Sztoler
O własną tożsamość trzeba dbać, należy ją pielęgnować. Tak właśnie postępują w Studzionce.

W tutejszym Domu Parafialnym działa już drugi rok muzeum poświęcone pamięci księdza radcy Franciszka Długosza, przedwojennego duszpasterza tej wsi, zmarłego w obozie koncentracyjnym w Dachau w 1940 r. Muzeum, czy też raczej Izba Pamięci, cieszy się wielkim powodzeniem. Jak oblicza Józef Wydra, autor książeczki o studzieńskim duszpasterzu, zwiedziło ją ponad tysiąc osób, w tym także uczniowie miejscowej szkoły. Największym zainteresowaniem cieszą się zdjęcia. Niektórzy i po dwóch godzinach tu spędzonych, nie mają dosyć, bo też eksponatów dużo, i to nie tylko związanych z postacią dostojnego księdza radcy.

Ornaty, starego, przedtrydenckiego rytu, święte obrazy, księgi liturgiczne, lichtarze, grupowe zdjęcia grup teatralnych, religijnych, pocztówki zbierane przez księdza Długosza, sztućce których używał, jego dowód osobisty, i chyba najcenniejsze – odręczne zapiski, które wobec zaginięcia kroniki parafialnej, są ważnym źródłem do przedwojennych dziejów miejscowości.

Mieszkańcy Studzionki zawsze mieli szczęście do dobrych i gospodarnych proboszczów. Nie da się ukryć, że jeśli duchowny nie był zbyt „otwarty” na miejscową inicjatywę, to i wieś na tym traciła. Szczęśliwie, ksiądz Długosz do światłych i postępowych księży. Współzakładał tutejsze kółko rolnicze, propagował używanie nawozów sztucznych. Uczył patrzenia na rzeczywistość i współdziałania. Coś z tego zostało do dziś. Studzieńczanie uchodzą za ludzi przedsiębiorczych. I dalej mają szczęście do duszpasterzy. Proszę spojrzeć jak wypiękniała świątynia, jej otoczenie z prześliczną grotą Matki Boskiej z Lourdes. A działalność kulturalna? Bibliotekę publiczną przeniesiono do pobliskiej szkoły, więc utraciła czytelników, ale Dom Parafialny, budowany przecież jeszcze przez księdza Długosza, staje się, stał się już centrum kulturalnym tej miejscowości. Jest tu biblioteka parafialna, działała też scena teatralna. Jest wspomniana Izba Pamięci, a obok niej niezwykłe muzeum misyjne z eksponatami z Zambii, czy Papui Nowej Gwinei. Dlaczego misyjne? Bo stąd pochodzi misjonarz ksiądz Wilhelm Golli znów opisany w kolejnej książeczce pana Józefa Wydry. I za studzieńczanina uważa się misjonarz Dariusz Kałuża, który często tu zagląda.

Kiedy pytałem, kto wpadł na pomysł urządzenia tego muzem/izby pamięci, moi gospodarze, Paweł Spyra i Józef Wydra zgodnie twierdzili, że pomysłodawcą był ich obecny proboszcz ksiądz Janusz Ahnert, natomiast proboszcz… że oni. Świadczy to o skromności tutejszych ludzi i dobrze wróży na przyszłość. Bo bardzo często zapomina się, że sukces ma wielu ojców...

Muzeum jest otwarte w każdą środę po mszy wieczornej o godz. 18. Poza tym w każdy parafialny odpust Wniebowzięcia NMP, ważniejsze święta, jak mnie zapewniano, izba księdza Długosza jest otwarta. I cieszy się powodzeniem wśród zwiedzających.

Przykład Studzionki jest doskonałą ilustracją pewnego trendu. Nasze społeczności dojrzewają do tego, że samemu trzeba zadbać o własną spuściznę, przeszłość. Kto tego nie uczyni, wyrzuci pamiątki rodzinne (zdjęcia, narzędzia pracy swoich ojców) na przysłowiowy hasiok, w pewnym sensie sam siebie sponiewiera. Bo przyjdzie czas, że będzie pewnych rzeczy świadczących o przeszłości szukał. Przezorniejsi przechowują najcenniejsze pamiątki, przywracają pamięć o ludziach zasłużonych dla społeczności – nauczycielach, księżach, społecznikach. Jakby wyglądały nasze wsie bez tych społecznych liderów? Ile byśmy bez nich stracili?

Pamięć o księdzu Długoszu jest w Studzionce żywa, i jeśli wszystkich duchownych się tu dobrze wspomina, to jego szczególnie dobrze. Powiadają studzieńczanie, że „zastał wieś glinianą, a zostawił delowaną”. Kościół wypiękniał (dokończono wieżę, wstawiono witraże, zelektryfikowano), wieś stała się nowocześniejsze, a ludzie stali się mądrzejsi, gospodarniejsi. I to wszystko dzięki temu jednemu człowiekowi. Zdumiewające.

Dom Parafialny, wzniesiona z inicjatywy ks. radcy Długosza, stał się swoistym centrum kulturalnym Studzionki, a działająca tu Izba Pamięci - muzeum historii miejscowości gromadzącym eksponaty z przeszłości wsi. Dodajmy jeszcze żmudną i niedocenianą pracę wydawniczą pana Józefa Wydry, który przywraca zbiorowej pamięci mieszkańców, takie właśnie postacie, jak ksiądz Franciszek. Żniwo jest jednak wielkie, a robotników mało…

Dowiedziałem się także, że w lipowym pniu powstaje popiersie księdza Długosza, a z okazji 140-lecia papieskiego breve uznający tutejszy obraz Matki Boskiej za cudowny, wybito pamiątkowy talar.

W Studzionce ciągle coś się dzieje...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto