Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żyć i umrzeć na naszej Grobli

Grzegorz Sztoler
Zdjęcie ze ślubu Jana Otręby z Moniką Szuściel z ok. 1935 r. (państwo młodzi 4. i 5.  z prawej).  Joanna, wtedy  nastolatka, stoi za małą dziewczynką (swoją młodszą siostrą) w środku weselników, między ojcem a matką
Zdjęcie ze ślubu Jana Otręby z Moniką Szuściel z ok. 1935 r. (państwo młodzi 4. i 5. z prawej). Joanna, wtedy nastolatka, stoi za małą dziewczynką (swoją młodszą siostrą) w środku weselników, między ojcem a matką Fot. archiwum prywatne
Z 87-letnią Joanną Otrębą, pochodzącą z Ćwiklic pod Pszczyną, zdjęcia sprzed kilkudziesięciu lat oglądał Grzegorz Sztoler. Babka opowiada nam o tym, jak wyszła za mąż za swojego szwagra i dlaczego do nowego domu przyszła "ino z krowom"

Rodzinny dom Szuścielów położony był na ćwiklickim Podlesiu. Ćwikilice to wieś niedaleko Pszczyny. Franciszka Szuściela ludzie zawsze dobrze wspominali. Wszędzie było go pełno. Przyjaźnił się z jankowickim młynarzem Gruszką, który był jego imiennikiem. Gruszka, w ogromnym kapeluszu, spod którego z góry patrzył na świat, regularnie go odwiedzał. Chłopy przeważnie politykowały.

Szuściel żenił się dwukrotnie, - Z piyrszej baby mioł dwóch chłopców i dwie dziołchy. - wylicza 87-letnia dziś Joanna Otręba, jego córka. - Był Antoń, Konrad "kiery wzioł se wdowa", Monika i Maria - dodaje.

Za drugim razem wziął sobie za żonę Joannę Wieczorek z Ćwiklic. Tym razem poszczęściło mu się bardziej. Miał aż cztery córki: Martę, Karolinę, i Krystynę "co za Pnioka wyszła", i właśnie najstarszą Joannę, moją rozmówczynię. W albumie "Ćwiklice. Dzieje wsi w starej fotografii" autorstwa Renaty Nowok odnajdujemy szkolne i komunijne fotografie Karoliny.

Szuścielów było więcej w Ćwiklicach. Babka Joanna pamięta brata ojca, Nikodema, który mieszkał po sąsiedzku. O jeszcze jednym Szuścielu wspomina niemiecka książka adresowa z 1906 r. Był to Józef Szuściel, prawdopodobnie kolejny wujek babki Joanny.

Starte zdjęcie komunijne

1935 rok. Babka: - Miałach wtedy z dwanoście lot, zdo mi się. Dwa lata uczyłach się katechizmu, u ksiyndza kanonika Ludwika Vogta w Ćwiklicach. Stykło umieć "Ojcze nasz". Jeden synek nie umioł, a wielki był, chyba z wiyncyj razy pochodził. Siedzioł za nami, dziołchami, i szkuboł mie, bo chcioł, żebych mu podpowiadała. Ale on nawet to ledwo dukoł...

Joanna przystępowała do pierwszej komunii w drewnianym kościółku. Zachowało się wytarte zdjęcie, na którym stoi ze świecą, z książeczką do nabożeństwa, w pięknej białej sukni. Przy niej młodsze siostry i matka w stroju pszczyńskim. A ojciec? Trzyma na smyczy psa myśliwskiego ("bez łogona" - dodaje babka). Joanna zapamiętała, że wszystkie dziewczyny mogły mieć tylko włosy do ramion. Nie dłuższe. Ojcu by się to nie spodobało.

Pogrzeb kanonika

Kolejne zdjęcie. Przejmujące. W otwartej trumnie leży ksiądz Vogt. Na drugim planie widać kobietę i dzieci. Pewno przyszły się modlić za duszę proboszcza. Dlaczego zdjęcie to zachowało się w rodzinnym albumie? Szuściele cenili duchownego, tak jak większość ćwikliczan. Babka Joanna mówi o nim tylko z szacunkiem: "ksiądz kanonik". I to mimo wspomnienia, że ksiądz namawiał do oddawania złota na cele militarne przed zbliżającą się wojną.

Pogrzeb księdza Ludwika miał miejsce w tym samym czasie, kiedy komunia Joanny, w 1935 r. Ćwiklicki proboszcz zmarł w klasztorku w Pszczynie i został pochowany na tamtejszym cmentarzu św. Jadwigi. Z inicjatywy następcy, ks. Jana Osiewacza, w czasie wojny został przeniesiony na cmentarz parafialny w Ćwiklicach.

Rzeź pod Brzeziną

Renata Nowak przytacza relację uczestnika tragicznej bitwy ćwiklickiej: "...zmasowany ogień wroga nie pozwala nam iść dalej, jesteśmy przykuci do ziemi... Czołgi nieprzyjacielskie tańczą jak na zabawie, wgniatając zupełnie żywych żołnierzy w ziemię... Niemcy po dotarciu do lasku dobijali tych, co jeszcze żyli."

Był 2 września 1939 r. 217 poległych polskich żołnierzy z 16. pułku z Tarnowa (Armia Kraków) pochowano pod lasem Brzeziny. Po wojnie ekshumowano ich na cmentarz przy Trzech Dębach w Pszczynie.

Po bitwie ćwiklickiej Franciszek Szuściel pomagał grzebać poległych. Znał niemiecki, więc Niemcy go zatrudnili do tej "roboty". Każde zwłoki trzeba było przeszukać, a znalezione przedmioty i dokumenty, opisać. Babka: - Neprzód mój łojciec musioł rynce do góry dźwignąć. Pytali się go, czy mo pistolet przy sobie. Ni mioł. Wyszło, że zno niymiecki. I musioł rozbiyrać tych, co tam zginyli. Co mieli jaki dokumynt, to wykłodoł. Różaniec znodli. A jeden z tych wojoków mioł grosz...

Wspólny mąż

"Niewłosno", czyli przyrodnia, starsza siostra Joanny, Monika Szuściel wychodzi jeszcze przed wojną za mąż za Jana Otrębę z jankowickiej Grobli (były tu dawniej stawy, stąd nazwa). Umiera podczas porodu. Jan bierze sobie za żonę jej siostrę, naszą narratorkę Joannę.

Oglądamy zniszczoną fotografię z poprzedniego wesela Jana Otręby, z Moniką. Za weselnikami chałupa kryta strzechą. W pierwszym rzędzie, obok pani młodej, siedzi jej macocha, a następnie ojciec, stary Szuściel z najmłodszą z pociech, Krystyną. - A to kto? - wskazuję na postać powyżej. Babka uśmiecha się nieznacznie. Miała wtedy kilkanaście lat. Wesele jej przyrodniej siostry Moniki miało miejsce w połowie lat 30.

Ślubne zdjęcie Joanny i Jana Otręby wykonano w 1952 roku w renomowanym pszczyńskim zakładzie fotograficznym Święchów. - Matka chciała, żebych została na rodzinnej gospodarce, a mój chłop - bych poszła na Grobel, do niego - wspomina babka. - Mieli my dwa gospodarstwa i trzeba było zdecydować.

Stara ojcowizna Szuścielów przypadła Pniokom. Joanna wybrała jankowicką Grobel i rodzinny dom Otrębów. Zamieszkali w jednej izbie z dwoma rodzinami. Babka Otrębino, matka Jana, mieszkała w osobnej, na tzw. wymowku, który jej przysługiwał po zapisaniu gospodarstwa młodym. I trzeba było jeszcze wszystkich spłacić, choć, jak to mawiano, "gospodarka zdychała". - Mój chłop pewno se myśloł, że jo Bóg wiy co dostana od ojców - wzdycha Joanna. - Przyszłach z krowom. A od matki dostałach jeszcze trocha ziarna, ale rok był mokry, ziarno dobrze nie podeschło i zniszczyło się.

Jan robił na kolei w Pszczynie jako dróżnik i obchodowy, więc rodzina miała dobre utrzymanie. Doczekał się 11. pociech, z tego siedmiu z Moniką, pierwszą żoną, a czterech z Joanną. Zmarł w 1970 r.

- A to jo na kole! - wykrzykuje babka, widząc fotografię, na której w koszyku na kierownicy bicykla umieszczone jest bodaj roczne dziecko. Za drewnianym płotem widać dom na Grobli. Joanna wybiera się do matki na Podlesie.

I jeszcze zdjęcie zrobione w trakcie prac na polu. Babka odpoczywa przy ogromniastej kopce siana na polu nad Dokawą. I przypomina się jej, że trochę dalej kawalery urządzali ogniska i śpiewy.

- I tak mi przyszło tu żyć i umrzeć, na tej naszej Grobli, w Jankowicach - mówi babka.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto