Kościółki te są świadectwami tego, że dawniej zarówno miasto Pszczyna, jak i wieś pszczyńska stała wyłącznie drewnem. W drewnie wznoszono domy, zabudowania gospodarcze, kościoły, nawet wały obronne miasta były drewniano-ziemne. Wiodące do miasta bramy były drewniane, a większość mieszczańskich domów również - przynajmniej do wielkiego pożaru Pszczyny w 1748 r. Jedynie zamek i kościół były murowane.
Resztki drewnianej wsi pszczyńskiej zachowały się, dzięki Bogu w pszczyńskim skansenie. I pełnią rolę wyłącznie eksponatów muzealnych. Nikt w nich nie mieszka, tylko się je zwiedza. Natomiast drewniane kościółki, te jeszcze "żyją", służą mieszkańcom, pełnią ciągle, nieustannie swe funkcje liturgiczne, choć i to się zmienia, bo niektóre z nich ulegają, niestety, marginalizacji.
Drewniane kościoły stały dawniej w każdej parafii. Murowane stawiano jedynie w bogatszych miastach. W Strumieniu zanim powstał w XVIII murowany kościół Barbary, stały dwa drewniane kościoły - jeden św. Krzyża na przedmieściu, a drugi przy rynku.
Etapy budowy takiej drewnianej świątyni przedstawił na przykładzie kościoła w Wiśle Małej przedwojenny założyciel i dyrektor Muzeum Śląskiego w Katowicach Tadeusz Dobrowolski, wybitny historyk sztuki. Jak się okazuje, najdłużej trwało gromadzenie odpowiedniego drzewa - dębowego na podwaliny, sosnowego, jodłowego i świerkowego na ściany. Należało cały materiał zwieźć na jedno miejsce, ociosać i wygładzić drzewo toporami, grube dęby przygotować na pecki i przyciesie, zakupić łaty, tarcice i gonty. Okres przygotowawczy do budowy mógł trwać nawet kilka lat. Wydłużała go ewentualna rozbiórka starych zabudowań kościelnych.
W wypadku XVIII-wiecznego kościoła w Wiśle Małej wpierw rozebrano nawę i część prezbiterium starego, XV-wiecznego kościoła, przy czym lepiej zachowane drewno użyte zostało wtórnie przy budowie nowego obiektu [w 1775 r.], dokładnie w tym samym miejscu. Samo wznoszenie budynku kościoła - bez wieży, trwało przeciętnie kilka miesięcy. Najpierw kładziono przyciesie, potem wznoszono ściany, ciągnąc drzewo linami na zrąb.
"Z kolei wiązano dachy, poczem, jak się zdaje, już po wzniesieniu zrębu wtłaczano większą część pecek między ziemią a przyciesie, leżące zapewnie tylko na peckach narożnich; na końcu wreszcie dobudowywano soboty i dzwonnicę" - opisuje Dobrowolski.
Drewniane świątynie z reguły powielały kształty poprzednich, więc i małowiślański kościół miał zakrystię nie od strony północnej prezbiterium, jak to było przyjęte, lecz za "wielkim ołtarzem" w ślad "starego", którego opis pozostawił ksiądz proboszcz Marcin Kroczek. I dopiero po kilku latach uznano, że starą dzwonnicę, jeszcze z poprzedniego kościoła, trzeba zastąpić nową. Więc w 1782 r. zabrano się za "rozbieranie starey".
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?