Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Straszny dwór" na tarasach zamkowych

JOL
"Straszny dwór" w Pszczynie
"Straszny dwór" w Pszczynie Damian Pierończyk
„Straszny dwór” na tarasach pszczyńskiego zamku – wielkie darmowe widowisko, którym Muzeum Zamkowe zamknęło obchody jubileuszu 65-lecia. Zobaczyły je w sobotę tysiące ludzi, którzy wypełnili park pałacowy.

65 lat temu komnaty książęce otwarły się dla zwykłych śmiertelników. Ludzie mogli wreszcie zajrzeć do zamkowych wnętrz panów na Pszczynie. Dla uczczenia tej rocznicy dyrekcja postanowiła umożliwić szerokiej publiczności spotkanie z operą. Wybór padł na najbardziej polską z polskich oper – „Straszny dwór” w reżyserii Wiesława Ochmana w mistrzowskim wykonaniu artystów Opery Bytomskiej.

Przeniesienie opery na zamkowe tarasy stworzyło nowe możliwości dla dodania jej rozmachu. Rozgrywana była niejako w trzech wymiarach: na scenie i w rzeczywistości, tuż przed oczami widzów przed zamkowymi schodami, a wszystko to przenoszone było na ekran, żeby umożliwić śledzenie akcji publiczności siedzącej w odleglejszych częściach parku.

Bohaterowie zajeżdżali bryczką przed zamek, wysiadali i po schodach wchodzili na scenę, z niejako zwykłych gości zmieniając się w aktorów wchodzących w teatralną konwencję.

Magię całego wydarzenia potęgowały efekty świetlne na odnowionej elewacji dawnej siedziby panów na Pszczynie.

Ciekawostką tegorocznego jubileuszu Muzeum Zamkowego jest to, że od 10 lat dyrektorem zamku jest wnuk pierwszego dyrektora, Maciej Kluss. Można powiedzieć, że się w nim wychował i z tą większą przyjemnością i zaangażowaniem kontynuuje dzieło śp. dr. Janusza Ziembińskiego przywracania temu obiektowi wyglądu z czasów, gdy był rezydencją książęcą, a nie muzeum wnętrz zabytkowych czy miejscem różnych wystaw nie zawsze mających związek z właścicielami tego miejsca.

Bo trzeba podkreślić, że gdyby nie nieżyjący od 11 lat dyrektor Janusz Ziembiński zamek w Pszczynie byłby może nadal abstrakcyjnym muzeum wnętrz zabytkowych, które miało zatrzeć ślady po właścicielach tego obiektu. To on miał odwagę odwrócić bieg historii i zacząć rekonstruować zamkowe wnętrza na podstawie starych fotografii, przenosząc na dawne miejsce rozrzucone po zamku meble i inne przedmioty. Jego następca Maciej Kluss dokończył to dzieło i rozpoczął swoje: renowacji elewacji i tarasów. I teraz jest znowu taki sam, jak dokładnie mija 120 lat temu, kiedy po raz pierwszy zawitała tu słynna Daisy jako młodziutka żona Jana Henryka XV.
A wkrótce ożyją stajnie – duma teścia Daisy, Jana Henryka XI. I być może w niedalekiej przyszłości pod zarząd dyrektora zamku trafi zameczek myśliwski w Promnicach, ulubione miejsce księżnej Daisy.
Wichry historii rozbiły dawną posiadłość książęcą. Poszczególne obiekty trafiły w różne ręce i w różny sposób były zarządzane. Teraz znów mają szansę być jedną całością, w jednych rękach i dawać zwiedzającym pojęcie o majątku panów na Pszczynie.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Straszny dwór" na tarasach zamkowych - Pszczyna Nasze Miasto

Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto