MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Goczałkowice-Zdój: W każdej chwili potok przy ul. Głównej może wylać. Ale kogo to obchodzi?

Aleksandra Smolak
Mieszkańcy ul. Głównej w Goczałkowicach od 15 lat bezskutecznie walczą z biurokracją. Goczałkowicki potok przy każdej większej ulewie może zalać ich domy. Ale kogo to obchodzi?

Goczałkowicki potok wylewał dotychczas sześć razy. Pierwszy raz wielka woda przyszła w 1998 r. ostatnia w 2013. Co może zrobić pozornie wyglądający strumyk wody wiedzą najlepiej mieszkańcy ul. Głównej w Goczałkowicach-Zdroju. Bo to właśnie ich domy były już kilkakrotnie zalane i to właśnie przy ich domach płynie goczałkowicki potok.

– Każdy deszcz, każda zmiana pogody to strach, że wielka woda znów może wrócić – opowiada Eugeniusz Hybion, mieszkaniec ul. Głównej w Goczałkowicach-Zdroju.

– Nie mamy wakacji, świąt, każdy wyjazd to strach, że będzie trzeba wracać, układać worki z piachem i ratować nasze dorobki – opowiada dalej.

Aby w końcu mieszkańcy ul. Głównej mogli zacząć spać i żyć spokojnie, potrzebny jest remont potoku.

Elżbieta i Piotr Pokorny, którzy również są mieszkańcami ul. Głównej w Goczałkowicach przez ostatnie 15 lat w sprawie przebudowy potoku napisali niezliczoną ilość pism do niezliczonych instytucji. – Pisaliśmy do wszelkich możliwych urzędów, prezydenta, premiera, europosłów – wymienia Piotr Pokorny. Wszystko bez skutku- wzdycha Pokorny.

Do 1998 r. właścicielem potoku była gmina, obecnie należy on do Śląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych.

Mieszkańcy ul. Głównej są zrozpaczeni bo w sprawie potoku przez lata nic się nie zmaniło i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miało być inaczej, tym bardziej, że 15 kwietnia Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego na kolejne pismo mieszkańców odpowiedział wprost. „Pierwotnie zakładano, że zadanie to zostanie zrealizowane w ramach rządowego Programu ochrony przed powodzią w dorzeczu górnej Wisły, jednak z uwagi na zastrzeżenia Komisji Europejskiej Program ten musiał zostać uchylony...”. Dla mieszkańców ul. Głównej oznacza to, że urząd pieniędzy nie ma, a potok wylewać będzie dalej?

Sprawę w swoje ręce zabrali więc gmina Goczałkowice-Zdrój i Starostwo Powiatowe w Pszczynie. O spokój mieszkańców ul. Głównej walczy tu m.in. goczałkowicki radny Andrzej Babiński.

– Andrzej Siudy, kierownik zapory w Goczałkowicach na zlecenie zarządu melioracji opracowuje specjalny projekt, który miałby rozwiązać problem wylewającego potoku. Gotowy ma być w lipcu – opowiada Babiński. – Wciąż jednak nie ma pieniędzy z których projekt mógłby zostać zrealizowany – przyznaje.

– Powiat próbuje zmobilizować Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, aby znaleźli skuteczne finansowanie tego zadania – mówi Paweł Sadza, starosta pszczyński.

W sprawie potoku swoja opinie wyrazili także straży OSP Goczałkowce-Zdrój, którzy pracowali przy tutejszych powodziach, ich zadaniem wodę w zbiorniku retencyjnym, do którego wpływa woda z potoku trzeba opuścić.

Na bezpieczeństwo mieszkańców ul. Głównej ma też wpłynąć budowa śluzy, dzięki niej woda będzie wpadać bezpośrednio do Wisły a nie przepełnionego zbiornika.

– Do końca września dwie śluzy mają powstać na goczałkowickich polach. Jedną wybuduje gmina, drugą sfinansuje tutejszy przedsiębiorca – opowiada Babiński.

Kto sfinansuje jednak 8-milionową przebudowę wylewającego potoku? Tego nikt nie wie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto