Zamieszania wokół chodnika na ul. Antesa

Do naszej redakcji przyszła gruba koperta, a w niej wszystkie pisma, jakie Jan Olesz wysyłał w sprawie przywrócenia chodnika przy ul. Antesa. Mieszkaniec tej ulicy, na której znajduje się szpital, stacja dializ, pogotowie ratunkowe, dwie przychodnie, prosektorium, z którego wyruszają kondukty pogrzebowe, a także kilka domów - od ponad roku koresponduje z urzędami w sprawie chodnika. Adresatami jego pism byli już wojewódzki konserwator zabytków, wojewoda, minister kultury, ministerstwio spraw wewn. i administracji, premier RP. Nie licząc Urzędu Miasta w Pszczynie i Starostwa. I nic. Każdy odsyła skargi Olesza do załatwienia "według kompetencji". "W trakcie mojej długoletniej pracy w administracji państwowej nie spotkałem się z podobnie nieprofesjonalnym działaniem", stwierdza w jednym z pism. Jak widać na naszym zdjęciu, najsłynniejszy pszczyński płot z niebieskich prętów, pasujący do palei jak pięść do oka, stoi jak stał. A za nim chodnik, którym Artur Dyna przygarnął go do swojej posesji. Starostwo sprzedało polonusowi z Australii paleję z chodnikiem drogi publicznej.

- Pomyłkę urzędników można było już dawno skorygować przez wykupienie gruntu, który znalazł się pod tą drogą - argumentuje Jan Olesz.
Wybory zmieniły władze ratusza i starostwa. Czy teraz coś drgnie? - W czerwcu tego roku po wizji w terenie starostwo dało miastu do zaopiniowania doraźne rozwiązanie tego problemu. 10. 06 wyraziliśmy na nie zgodę. W wakacje chodnik mógł być udostępniony. Nic nie zrobiono. Więc jeszcze dziś wyślę kolejne pismo. Niech będzie jednostronny chodnik, ale wzdłuż całej ulicy - usłyszałam w środę od burmistrza Dariusza Skrobola. Starosta Paweł Sadza obiecał, że postara się uregulować sprawę w I kwartale.

- Na pewno tak nie może to funkcjonować. Nie wolno ludzi narażać na niebezpieczeństwo.
Widzi dwa rozwiązania. Zamianę działek, co pozwoli na odzyskanie chodnika, lub budowę chodnika po drugiej stronie ulicy.