Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skarb Promnitów. Opuszczona mapa

Grzegorz Sztoler
Po rodzie Promnitzów zostały nam nie tylko sarkofagi, ale i zabytkowa mapa Andreasa Hindenberga z 1636 roku. Jedenaście lat temu postanowiono ją odnowić.

W tym celu w pszczyńskim ratuszu podpisano historyczne porozumienie: "Pragniemy - podkreślał w nim ówczesny prezes Bractwa Gospodarczego Związku Górnośląskiego, Andrzej Złoty - aby mapa Andreasa Hindenberga, pomnikowe dzieło kartografii górnośląskiej, została uratowana wspólnym wysiłkiem samorządów, organizacji społecznych, rzemiosła, przedsiębiorców i społeczeństwa śląskiego".

Powołano Komitet Ratowania Mapy Hindenberga, który miał gromadzić fundusze na jej pilną renowację. Bractwo Andrzeja Złotego, które doprowadziło do jego powstania, nagłośniło sprawę, zorganizowało szereg konferencji, wydało wiele cennych publikacji z reprodukcjami samej mapy, przygotowało teren pod przyszłe działania na rzecz ratowania zabytku gromadząc niezbędne opinie eksperckie. Niestety, zabrakło konsekwencji. Szlachetna inicjatywa utonęła we wzajemnych politycznych przepychankach. Do uratowania mapy nie doszło. Niektóre gminy podjęły co prawda stosowne uchwały o przekazaniu funduszy na konserwację mapy, ale nie było komu pilotować całości.

Teraz temat powraca. Dyrektor Archiwum Państwowego w Katowicach i znawca śląskiej kartografii, dr Piotr Greiner, który zresztą włączał się aktywnie akcję ratowania naszej mapy, nie kryje, że tak wszystkim chyba miłośnikom górnośląskich dziejów, zależy mu bardzo na konserwacji tego dzieła. Bo jest bezcenne i to w skali europejskiej. Pozyskanie unijnego dofinansowania jest możliwe, ale przy aktywnych współdziałaniu z władzami miasta.

Padła też z jego strony konkretna propozycja, której adresatem był właśnie pszczyński magistrat. Chodzi o to, że na konserwację dzieła Hindenberga, można wzorem Cieszyna, i działającej tam z powodzeniem Książnicy Cieszyńskiej, zdobyć unijne środki powołując konsorcjum zainteresowanych stron. Przypomnę, że na konserwację mapy, w większości zupełnie nieczytelnej, trzeba blisko miliona złotych.

Dyrektor Greiner planował zorganizować konsorcjum Pszczyna + Zamek + Archiwum, by móc postarać się o fundusze z tzw. Mechanizmu Norweskiego (Europejskiego Obszaru Gospodarczego).- Przećwiczyliśmy to w tzw. Projekcie Cieszyńskim, kiedy dostaliśmy sporą kasę i nasz oddział w Cieszynie jest jak "cukiereczek" - podkreśla.

- Tylko, że państwowa jednostka budżetowa jaką jest Archiwum nie może być liderem i bezpośrednim beneficjantem tych funduszy. Cieszyniacy stworzyli konsorcjum (katowice.ap.gov.pl, zakładka "Projekt Cieszyński"). Pszczyna, mimo rozmów jakoś nie ma do tego serca.
To nie tylko moje odczucie. Również pan Andrzej Złoty, obserwujący pszczyńskie sprawy z dystansu, jest pesymistą, aczkolwiek serce go boli, gdy pomyśli o mapie...

Kilkanaście lat temu, profesor Leonard Ogierman z Uniwersytetu Śląskiego, zajmujący się konserwacją zabytków, oceniał stan mapy jako katastrofalny. Teraz spoczywa ona nie w Pszczynie, ale w Katowicach, w skarbcu, gdzie przechowuje się najcenniejsze górnośląskie archiwalia. Mapa jest w specjalnej skrzyni, zapewnia się jej korzystny mikroklimat… i czeka na dobry moment. Czy ten nadejdzie?

W warszawskiej dyrekcji Archiwów Państwowych trudno szukać podobno zrozumienia dla górnośląskiego dziedzictwa. Zadbać o to musimy sami. Więc proszę z tych łamów, naszych decydentów, by pochylić się raz jeszcze nad tym skarbem Promnitzów, i wspólnie z katowickim Archiwum Państwowym, a także Muzeum Zamkowym znaleźć jakieś sensownie wyjście. Może nie wszystko jeszcze stracone…

Mapa składa się z dwunastu sekcji (każda o wymiarach ok. 74 x 89 cm), a po złączeniu wszystkich arkuszy jej całkowity rozmiar wynosi ok. 2,5 x 3 m. Powierzchnia mapy zajmuje ok. siedmiu metrów kwadratowych. Ujęto na niej całe ówczesne wolne pszczyńskie państwo stanowe. Odwzorowano 95 miejscowości. Mapa nie ma sobie równej ani w Polsce, ani w środkowej Europie. Andreas Hindenberg, wojskowy inżynier z Brzegu, swoją pomysłowością zdecydowanie wyprzedził własną epokę. Jego dzieło zaskakuje skalą i precyzją, dlatego nie bez powodu uznawane jest za znakomity przykład mapy gospodarczej.

Dr Grzegorz Sztoler jest historykiem, pracuje w archiwum DZ, pisze książki, współpracuje z miesięcznikiem społeczno-kulturalnym "Śląsk".

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto