MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Sinice w zbiorniku wodnym w Łące wracają co roku, PAN pomyśli jak się ich pozbyć

Karol Świerkot
J. Gorol
Niebezpieczne glony co roku pojawiają się w łąckim jeziorze, krzyżując plany wielu plażowiczów, a także zarządcy kąpieliska. Sprawą zajmą się naukowcy z Polskiej Akademii Nauk

Co roku jak bumerang do jeziora w Łące powracają sinice. Problem zarówno uciążliwy, jak i niebezpieczny. Każdorazowo po pojawieniu się tych glonów kąpielisko trzeba zamykać.

To oznacza mniej plażowiczów, a co za tym idzie mniejsze wpływy do kasy, bo wstęp na teren Ośrodka Sportów Wodnych w Łące jest płatny. Jest jednak szansa, że sinice z akwenu raz na zawsze znikną. Nad tym, jak tego dokonać, dyskutowali podczas ostatniego spotkania w urzędzie miasta naukowcy z Polskiej Akademii Nauk, przedstawiciele miasta oraz kierownik Zbiornika Zaporowego w Goczałkowicach. Po spotkaniu naukowcy wskazali konieczność wykonania badań, które pozwolą przygotować odpowiednie metody likwidacji sinic.

- Założyliśmy dwunastomiesięczny okres prowadzenia badań. Tak, aby naukowcy pobierali próbki z uwzględnieniem pór roku. Analiza i przygotowanie raportu z wynikami, który pozwoli określić metody pracy nad usuwaniem sinic, to działanie długofalowe, w ciągu jednego roku nie jesteśmy w stanie tego zrealizować - mówi Dariusz Skrobol, burmistrz Pszczyny.

Andrzej Siudy, kierownik Zbiornika Zaporowego w Goczałkowicach wskazuje - Trzeba zbadać skąd biorą się azotany i fosforany w wodzie, które powodują nadmierny rozrost sinic - mówi .
Na pewno część z nich pochodzi z pobliskich pól, jednak dno zbiornika w części składa się z torfu, który takie substancje również może wydzielać. Trzeba też zbadać, jaka jest temperatura wody na różnych głębokościach jeziora. Bo to był punkt wyjścia do rozwiązania problemu sinic w Pławniowicach (koło Gliwic).

Gdzie system rur pompuje zimną wodę z dna na powierzchnię. - Sinice nie lubią zimnej wody, w dodatku jej cyrkulacja wypłukuje azotany - tłumaczy Siudy.
Dla przykładu 1 gram azotanów w wodzie jest w stanie wygenerować jedną tonę sinic.

Są one jednak problemem nie tylko pszczyńskim, od lat nie potrafią go rozwiązać także Tychy na Jeziorze Paprocańskim, a także w Przeczycach, gdzie oprócz sinic w ostatnim czasie pojawiły się także śnięte ryby. Od 25 czerwca wyłowiono ich z wody trzy tony.

Ale sinic, jak udowodniły Pławniowice, można się pozbyć. Sztuka ta powiodła się także w Goczałkowicach. - To jest jednak inna skala, nie można porównywać tych dwóch jezior - mówi Siudy. Tutaj jako naturalne filtry działa trzcina porastająca brzegi, do zbiornika nie wpływa też zanieczyszczona chemikaliami woda, co jest najlepszym sposobem na pozbycie się sinic.

- Coraz więcej oczyszczalni ścieków posiada generatory do odsączania azotanów z wody, dlatego tej chemii jest mniej - mówi Siudy.
Jednak wprowadzenie jakichkolwiek nowych technologii będzie wymagało niemałych nakładów pieniędzy.

Dlatego w połowie sierpnia zainteresowane strony chcą spotkać się z Gabrielą Lenartowicz, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, żeby omówić szczegóły związane z projektem badawczym oraz z finansowaniem projektu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto