Problemy szpitala powiatowego w Pszczynie

Bogumiła Maria Boba zarzuca swoim szefom, że ci przez złe zarządzanie narażają pacjentów na niebezpieczeństwo.

- Dochodzi do sytuacji, że na jednym dyżurze jest tylko jeden lekarz na oddział, salę operacyjną i ambulatorium danej specjalności np. chirurgii lub urazówki - mówi Bogumiła Maria Boba. - Na początku restrukturyzacji pracowało tutaj 480 pracowników, teraz jest ich ponad setka mniej - dodaje Boba.

Jednak zdaniem zarządzających szpitalem, to nie liczba lekarzy jest problemem, ale to, że odmawiają oni przyjęcia dyżurów. - Jeśli jakiś lekarz nie chce przyjść do pracy, to nic dziwnego, że pojawiają się problemy w pracy oddziału - mówi Kamil Rudawiec, menażer szpitala.
Niepokój pracowników budzą także plany połączenia oddziału ortopedii z chirurgią.

- To nie do pomyślenia, aby na jednym oddziale leżał pacjent ze złamaniem otwartym i ktoś po operacji jelita grubego. To jest zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów - mówi Boba.

Zdaniem menażera, w szpitalach na zachodzie Europy, takie rozwiązanie to już standard, na dodatek oszczędny.

Starostwo powiatowe na razie nie ingeruje w sprawy wewnętrzne placówki.

- W myśl umowy nie mamy takich uprawnień, my jesteśmy tylko administratorem szpitala - mówi Henryk Kolarczyk, wicestarosta pszczyński. Dodaje zarazem, że problemy zaczęły się w momencie kiedy władze szpitala zaczęły bardziej przyglądać się organizacji pracy lekarzy. - Moim zdaniem jeśli ktoś jest wyuczony, aby leczyć ludzi powinien to robić bez względu na sytuację i okoliczności- dodaje wicestarosta Kolarczyk.