Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jedziemy na patrol wraz z pszczyńską strażą miejską

Karol Świerkot
Minusowe temperatury to zagrożenie szczególnie dla bezdomnych. Wraz ze strażą miejską sprawdzamy, jak sobie radzą w taki ziąb.

Najpierw odwiedziny bezdomnego w lesie pszczyńskim, następnie przez park na dworzec PKP. Później patrol w Czarkowie i powrót do Pszczyny. Krótka wizyta w przejściu podziemnym przy Kauflandzie i powrót do komendy.

Tak wyglądał nasz patrol wraz z pszczyńską strażą miejską, na który wybraliśmy się w poniedziałkowy ranek. Na termometrze - 14 stopni, w nocy było zimniej, przynajmniej o 5 kresek. Razem ze strażnikami Moniką Pol i Jarosławem Mazurem ruszamy sprawdzić czy miniona noc nie okazała się tragiczna w skutkach dla bezdomnych i amatorów tanich trunków. Najwięcej troski budzi mieszkający w lepiance pan Dariusz.

Godzina 10.30 - wsiadamy do radiowozu. W pierwszej kolejności udajemy się do bezdomnego mieszkającego w lepiance na obrzeżach parku pszczyńskiego.
- To już jest trzecia zima odkąd tam mieszka, ale sobie radzi - mówi strażniczka.

Faktycznie po dotarciu na miejsce zastajemy pana Dariusza w świetnym humorze w prowizorycznie urządzonym obozowisku.
- Mam się dobrze, niczego mi póki co nie brakuje - mówi.
Do noclegowni ani schroniska się nie wybiera, bo jak argumentuje, gorsze mrozy przetrzymał. - Najniższą temperaturę to miałem minus 35 stopni - mówi - ciągnie zimnem od tych okolicznych stawów - dodaje.

Ruszamy dalej. Teraz przez park na dworzec PKP. Tutaj jednak pustki. - W takie mrozy trudno spotkać kogoś w parku. Latem ulubionym miejscem przesiadywania bezdomnych są okolice skateparku - mówi Monika Pol.
Bo latem bezdomnych w Pszczynie przybywa. - Zimą mamy ich raptem dwóch. Bo większość jednak szuka schronienia w noclegowniach. Latem wracają - wyjaśnia Jarosław Mazur. - Dworzec PKP teraz jest na noc zamykany więc też nie można się w nim schronić - dodaje.

Teraz udajemy się do Czarkowa, gdzie zamieszkuje w opuszczonym budynku drugi z pszczyńskich bezdomnych.
- Ten mieszka w budynku murowanym, więc ma dużo lepsze warunki niż pan w lesie, jednak trzeba zobaczyć czy nie dzieje się coś złego - mówi Monika Pol.

Na wołanie z daleka nikt do nas jednak nie wychodzi. Trzeba zatem wejść do budynku.
- Wygląda na to, że nikogo nie ma. Musiał wyjść na miasto - zauważa strażnik. Wracamy do Pszczyny. Trzeba jeszcze sprawdzić przejście podziemne przy Kauflandzie.

- Zdarza się, że bezdomni albo młodzież piją tam alkohol i ludzie boją się przechodzić obok. Chociaż wtedy na ogół nam to zgłaszają - tłumaczy strażniczka. - Zimą jednak mało kto tam przebywa, ale lepiej się upewnić - dodaje.
Zgodnie z przewidywaniami, przy takim mrozie przejście jest puste.
Czas wracać do komendy. Cały patrol zajął nam 2,5 godziny. Chociaż z uwagi na naszą obecność odwiedziliśmy tylko newralgiczne miejsca. Teraz przed strażnikami pozostała cześć służby. - 2,5 godz. to i tak dobry czas. Gdybyśmy w każdym miejscu kogoś zastali, trwałoby to dłużej. Bo z każdym trzeba porozmawiać - wyjaśnia Monika Pol.

Bezdomni odwiedzani są przez strażników nawet dwa razy dziennie.
- Każda zmiana, czyli dzienna i nocna, udają się zobaczyć czy wszystko jest z nimi w porządku. Często ich po prostu nie zastajemy - wyjaśnia strażniczka. A oprócz odwiedzania bezdomnych, pozostaje jeszcze rutyna. Czyli codzienna praca strażnika niezależna od pory dnia i roku. Po prostu patrol miasta i dzielnic.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto