Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Klimek 50 lat temu założył cukiernię w Chełmie Śląskim

Jolanta Pierończyk
Jolanta Pierończyk
Danuta i Jan Klimkowie
Danuta i Jan Klimkowie Jolanta Pierończyk
Jan Klimek, dziś m.in. szef Izby Rzemieślniczej w Katowicach, 50 lat temu założył cukiernię w Chełmie Śląskim. Jego dziadek i ojciec byli piekarzami, on sobie wymyślił cukiernictwo. Był jednym z najmłodszych mistrzów cukiernictwa w Polsce. Nikt mu jednak nie wróżył przyszłości w rodzinnym Chełmie Śląskim, gdzie 50 lat temu każda gospodyni sama piekła sobie ciasta.

Nikt mi nie wróżył sukcesu. 50 lat temu każda gospodyni sama piekła sobie ciasta, więc mogły być obawy o odbiorcę. Byłem jednak pewien swoich umiejętności

- wspomina 71-letni dziś Jan Klimek, profesor, wykładowca, autor książek, szef Izby Rzemieślniczej w Katowicach.

Na cukiernika kształcił się w katowickiej „Kryształowej” pod okiem cukierników z Wiednia. Znał mnóstwo awangardowych rozwiązań, którymi zamierzał zainteresować klienta.

Jan Klimek chciał połączyć tradycję z nowoczesnością

Z jednej strony chciałem kontynuować chełmską tradycję weselnych kołoczy, a z drugiej wprowadzać nowinki kawiarni wiedeńskiej, jak np. desery Hawana, Cytrynowy, Markiza, budapesztanki... To były zupełnie nieznane wówczas ciastka. Absolutne nowości. Ludzie bardzo szybko się do nich przekonali i kiedy po czterech latach od otwarcia firmy żeniłem się, byłem już spokojny o przyszłość. Wiedziałem, że jestem w stanie utrzymać rodzinę

- opowiada właściciel najstarszej cukierni w powiecie bieruńsko-lędzińskim.

Jan Klimek, chełmski cukiernik, został posłem na Sejm

Po 23 latach, w 1997 r., stanął przed dylematem: inwestować w dalszy rozwój czy zatrzymać się na etapie małej firmy rodzinnej.

Wybraliśmy to drugie. Dostałem się wtedy do Sejmu i siłą rzeczy mój czas dla firmy się skrócił. I tak byliśmy obecni poza Chełmem - mieliśmy dwa sklepy w Katowicach, jeden w Brzęczkowicach. Kiedy jednak zaproponowano nam stoisko w pierwszej na Śląsku sieci handlowej w Mysłowicach, postanowiliśmy odmówić, choć wiele osób uważało, że to niemądre. Dla nas jednak przyjęcie tej propozycji oznaczałoby konieczność podwojenia, a nawet potrojenia zatrudnienia. Tego już nie chcieliśmy, ponieważ do prowadzenia firmy tak naprawdę żona została sama

- opowiada prof. Jan Klimek.

Jedyny w Polsce profesor belwederski, który jest rzemieślnikiem

Z perspektywy czasu ocenia tę decyzję jako bardzo dobrą. Firma jest, ma się dobrze, a jemu udało się nie tylko zaistnieć w polityce i samorządzie (był m.in. przewodniczącym RM w Mysłowicach), ale też zrobić karierę naukową.

Na koncie ma m.in. najwyższą nagrodę, jaką jest medal Komisji Edukacji Narodowej; nagrodę ministra nauki i szkolnictwa wyższego, która dość rzadko jest przyznawana, ale nade wszystko miejsce w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych wykładowców SGH w Warszawie. Studenci doceniają, że mówi do nich jako praktyk. Nim został naukowcem, zdobył przecież solidne wykształcenie zawodowe (był jednym z najmłodszych mistrzów cukiernictwa w Polsce, już w wieku 21 lat) , a nade wszystko sam jest przedsiębiorcą, współwłaścicielem firmy rodzinnej. Ba, jest jedynym profesorem belwederskim, który jest rzemieślnikiem.

Prof. Jan Klimek doprowadził do otwarcia pierwszego w Polsce Zakładu Przedsiębiorstwa Rodzinnego

Jako człowiek nauki doprowadził do otwarcia w SGH w Warszawie pierwszego w Polsce Zakładu Przedsiębiorstwa Rodzinnego.

Jako polityk był autorem ustawy o rzemiośle.

Przyczynił się też do podjęcia uchwały o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej. W uzasadnieniu do tej ustawy powołano się m.in. na opinię Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego w sprawie przedsiębiorstw rodzinnych w Europie. Opinię tę opracował właśnie prof. Jan Klimek.

W 2024 roku mija też 30 lat jego trwania u steru Izby Rzemieślniczej w Katowicach, gdzie na co dzień stykał się z problemem sukcesji.

Widziałem wiele dramatów w chwili śmierci właściciela firmy, który nie zadbał o następców. Dlatego zawsze namawiam, by członkowie rodziny zdobywali odpowiednie dokumenty pozwalające na przejęcie firmy. U mnie mają je nie tylko żona, ale też córki, a nawet zięciowie

- mówi prof. Jan Klimek.

Jako człowiek, który nauki pobierał także za granicą, zawsze widział więcej, inaczej, ale do tego jeszcze starał się tą nową wiedzą dzielić. Przez dziesięć lat był liderem projektu polsko-szwajcarskiego dla wspierania wolnej przedsiębiorczości w Polsce. - Byłem odpowiedzialny za rozwój ludzi i trenerów w Polsce - wspomina.

Aktywności, funkcji, inicjatyw i innych przedsięwzięć w życiu prof. Klimka było tyle, że można by obdzielić nimi co najmniej kilka osób i wypełnić kilka takich pięćdziesięcioleci.

Jak udało się pogodzić przedsiębiorstwo z karierą polityczną i naukową?

Zawsze byłem aktywny, nudziłbym się, gdybym był tylko cukiernikiem

- mówi, zaznaczając jednocześnie, że tak szerokiej aktywności nie udałoby mu się prowadzić, gdyby nie rodzina, gdyby nie wsparcie rodziców i teściów, a nade wszystko zaangażowanie żony Danuty, która wzięła na siebie ciężar prowadzenia i domu, i firmy.

Tylko dzięki niej mam do czego wracać

- podkreśla.

Zawsze wiedział, czego chce.

Prof. Klimek: Człowiek musi wiedzieć, dokąd zmierza

- Już Jako czternastolatek wiedziałem, że chcę mieć studia, doktorat, firmę. Człowiek musi wiedzieć, gdzie zmierza.Jak nie wie, dokąd chce dojść, to dochodzi donikąd - mówi prof. Jan Klimek.

Po przodkach odziedziczył gen przedsiębiorczości. Babcia miała gospodę na Goławcu, dziadek był piekarzem, ojciec też. Ich wnuk i syn wymyślił sobie być cukiernikiem, ale jednocześnie lubił się uczyć. Nic nie było w stanie mu przeszkodzić w osiąganiu celów, nawet codzienna pobudka o czwartej rano, by o szóstej zaczynać pracę w katowickiej „Kryształowej”.

Prof. Jan Klimek: Nigdy niczego nie odkładałem na później

I nigdy z niczym nie czekałem, niczego nie odkładałem na później. Jak coś się kończyło, zaczynałem następny krok.W ten sposób mijający czas zawsze mnie do czegoś przybliżał. Nie traciłem go. Dla kogoś, kto czeka, wszystko przychodzi za późno

- mówi prof. Jan Klimek z perspektywy czasu.

Od początku też wiedział, jak ważna w biznesie jest dobra współpraca. Po latach napisał w jednej z książek, że współpraca to funkcja trzech czynników trzech czynników: zaufania, wspólnoty interesów i dobrej komunikacji.

Przepis na sukces w biznesie

Zawsze dbałem, by ludzie (zarówno rodzina, jak i klienci czy współpracownicy) mieli do mnie zaufanie. Starałem się, żeby mój interes był zgodny z interesami rodziny i współpracowników. Zależało mi też na dobrej komunikacji, czyli jasnym wyrażaniu oczekiwań

- opowiada.

Z perspektywy czasu widzi, że udało mu się w swoim życiu zaspokoić cztery podstawowe potrzeby, jakimi są duma, przyjemność, zysk i spokój.

Prof. Jan Klimek: Coraz bardziej cenię sobie spokój

Moją dumą są rodzina: żona i dzieci oraz ta firma. Udawało mi się w życiu wyważyć proporcje między pracą i zabawą. Cieszę się z osiąganych zysków, nie mówiąc tylko o tych finansowych, ale też innych wynikających z dobrze podjętych decyzji. I wreszcie spokój. To sobie w tej chwili cenię coraz bardziej. I cieszę się, że ten spokój w moim życiu zaczyna dominować

- mówi prof.Jan Klimek i dodaje, że w jego życiu zawsze ważna była odpowiedzialność za wszystko. I cieszy się, że miał szczęście pracować z ludźmi odpowiedzialnymi.

Prof. Jan Klimek zagrał z "Czerwonymi Gitarami" i marzył, żeby być dyrygentem

Los obdarzył go również talentami muzycznymi. To też ma w genach po przodkach, Gra na pianinie, gitarze, saksofonie i akordeonie, a jego wielkim marzeniem było być... dyrygentem. Zawodowo muzyką się nie zajął, ale marzenie się spełniło. - Pięć lat temu zagrałem z Czerwonymi Gitarami dla mojego przyjaciela, Krzysztofa Dzikowskiego, autora tekstów, który współpracował m.in. z Sewerynem Krajewskim. Poprosił mnie, żebym na jego 80. urodziny zagrał dla niego właśnie z tym zespołem - wspomina profesor, dodając, że grał też z Marcinem Wyrostkiem w Akademii Muzycznej.

A dyrygentura? Poprowadził orkiestrę Opery Bytomskiej w sali NOSPR-u. Za pulpitem dyrygenckim stanął też 14 stycznia 2024 podczas jubileuszowego koncertu w MCK w Mysłowicach i dyrygował Orkiestrą Salonową, co było prawdziwą niespodzianką i atrakcją dla gości tej jubileuszowej uroczystości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto