Gra miejska w Pszczynie przyciągnęła tłumy

W tegorocznej edycji gry miejskiej w Pszczynie wzięło udział, aż pół tysiąca osób, które zjechały tutaj z całego województwa i nie tylko. To absolutny rekord Polski.

Uczestnicy gry przez dwie godziny pomimo deszczu i ciemności, przeszukiwali pszczyński park w poszukiwaniu duchów i zagadek do rozwiązania.

Zabawa rozpoczęła się o 20.20, czyli wraz z zachodem słońca. Wszyscy uczestnicy otrzymali od organizatorów mapę oraz niezbędne informacje o zadaniach i lokalizacjach poszczególnych zjaw.

My towarzyszyliśmy drużynie z Lędzin. Łukasz, Radek i Łukasz dzielnie stawiali czoła kolejnym wyzwaniom, niestety przez nieznajomość terenu tracili sporo czasu.
- Ostatnio w pszczyńskim parku byłem bardzo dawno temu, więc teraz miałem problemy ze znalezieniem np. zagrody żubrów, do której koniec końców udało nam się dotrzeć.
- mówi Łukasz Bednarek.

- Ale warto było przyjechać, w przyszłym roku będę na pewno lepiej zorientowany w terenie i zdobędziemy więcej punktów, bo na pewno przyjadę - dodaje Łukasz Wilczewski.

- Jesteśmy jednak z siebie zadowoleni, zdobyliśmy pięć punktów. Może nie jest to dużo, ale ciężko na nie zapracowaliśmy, więc dla nas jest to sukces, a najważniejsza była przecież dobra zabawa, a nie wygrana - mówi Radosław Kubat.

W tym roku górą byli miejscowi. Zwycięstwo przypadło trzem rodzinnym zespołom z Pszczyny pod wodzą Anny Jaruszczyk, Kingi Skrobol i Józefa Speka. Wygrali bony na 400 zł do restauracji.

- Wiadomo, że jeśli ktoś jest spoza okolic, to trochę mniej się orientuje w terenie, tym bardziej, że gra odbywała się w nocy i padał deszcz, który utrudniał trochę poruszanie - mówi Anna Bramska z wydziału promocji Urzędu Miasta w Pszczynie.

Jednak warto przypomnieć, że rok temu zwycięstwo przypadło ekipie z Rzeszowa, więc tutaj wszystko jest możliwe, a okazja do rewanżu już w przyszłym roku.