Derbowe spotkanie pomiędzy Iskrą a Nadwiślanem Góra nie było wielkim widowiskiem. Ostatecznie gospodarze wygrali 1:0, po bramce zdobytej przez Przemysława Pitrego już w 8 minucie meczu.
Już pierwsza akcja przyniosła gospodarzom gola, a jak to często bywało już wcześniej, pod bramką rywala sprytem popisał się wspomniany Pitry. Potem goście za wszelką cenę dążyli do wyrównania, a miejscowi szukali w kontrach szansy na kolejne gole.
Skuteczność nie była jednak najmocniejszą stroną graczy obu drużyn. Kiedy w końcu Rafał Dąbrowski zrobił wszystko, jak należy, i pięknie uderzył z 20 metrów, futbolówka uderzyła w wewnętrzną część poprzeczki bramki Jarosława Płonki i odbiła się od murawy kilka centymetrów przed linią. Miejscowi, szczególnie pod koniec meczu, gdy górzanie postawili wszystko na jedną kartę, mieli kilka okazji do podwyższenia rezulatatu, ale w żaden sposób nie umieli skutecznie sfinalizować stworzonych okazji.
- Najważniejsze są kolejne punkty. Nie zgadzam się z opinią, że nam już nic nie grozi. Nie możemy oglądać się na innych, dlatego uważam, że dopiero zdobycie w pozostałych meczach jeszcze sześciu punktów pozwoli nam powiedzieć, że możemy być pewni pozostania w lidze okręgowej. Owszem, są tacy, którzy mają się od nas gorzej, ale to nie zwalnia nas z dalszej walki - powiedział Kornel Ryguła, trener Iskry.
Sobotnie zawody były zupełnie bez powodu często przerywane przez arbitra. Piłka nożna jest grą kontaktową i każdego dotknięcia rywala nie można traktować jako przewinienia. Szkoda tylko, że przy swojej skrupulatności, rozjemca nie zauważył kilku brutalnych zagrań zawodników obu stron, które naprawdę wymagały interwencji.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?