Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wydano nakaz robiórki instalacji do suszenia biomasy. Smród zniknie?

Aleksandra Smolak
Studzienicki zakład z którego wyłania się smród na pobliskie wsie
Studzienicki zakład z którego wyłania się smród na pobliskie wsie Ola Smolak
Firma Biomasa Południe nie miała pozwolenia na budowę, mimo tego zakład dalej działa. Pracownicy fabryki za smród winią pobliskie pieczarkarnie, właściciel rozmawiać nie chce.

Wszyscy, którzy przez Pszczynę przejeżdżają drogą krajową nr.1 wiedzą, że okna w samochodzie muszą mieć zamknięte. Na wysokości Piasku i Studzienic częstą wyczuwalny jest specyficzny, nieprzyjemny zapach.
Jednak kilkuminutowy przejazd autem to nic, w porównaniu z koniecznością mieszkania w tej okolicy. Zdarzały się nawet omdlenia dzieci wracających ze szkoły.

Mieszkańcy pytają kiedy smród ustąpi?

Mirosław Kozik, mieszkaniec Studzienic, okna w domu otworzyć nie może, nie wspominając już o wypiciu porannej kawy na tarasie przed domem. Wszystko przez fetor, unoszący się z zakładu Biomasa Południe. Próby rozmów mieszkańców z właścicielem firmy zdały się na nic. W zakładzie suszone jest młóto browarniane, czyli półprodukt powstający przy produkcji piwa, a następnie sprzedawany jest jako opał.

Smród nie dał spokoju straży miejskiej

Sprawą zainteresowała się najpierw straż miejska, a następnie Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska z Bielska-Białej. Okazało się, że zakład w Studzienicach działa nielegalnie. Mariusz Kozik, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Pszczynie, poinformował nas, że firma nie miała nawet pozwolenia na budowę. – Zakład dostał 9 miesięcy na załatwienie wszystkich potrzebnych pozwoleń, krótko przed upływem tego terminu zwrócił się z prośbą o jego wydłużenie, ale taka zgoda nie została wydana – tłumaczy Kozik. – Firma dostała wystarczająco dużo czasu na załatwienie potrzebnych pozwoleń. Nie uzyskała ich, dlatego został wydany nakaz rozbiórki instalacji – uzasadnia swoją decyzję.

Smród pochodzi z pieczarkarni?

Zakład o zamknięciu nie chce słyszeć. Pracownicy fabryki twierdzą, że zamknięcie im nie grozi, bo wszystkie potrzebne pozwolenia firma posiada. Sam właściciel do sprawy ustosunkować się nie chciał. Jak stwierdził, “nie życzy sobie kontaktów z prasą”. Kiedy mieszkańcy okolicznych wsi odetchną z ulgą? Nie wiadomo. Właściciel od decyzji pszczyńskiego inspektora może się odwołać i zmierza to zrobić .

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto