Wybuch w kopalni Pniówek w Pawłowicach
Aktualizacja, godz. 20:20
Jak poinformowali przedstawiciele Jastrzębskiej Spółki Węglowej, ratownikom udało się zmontować kolejnych kilkadziesiąt metrów lutniociągu. - Do tej pory w chodniku nadścianowym N-12 ratownicy zamontowali 100 metrów lutniociągu. Do skrzyżowania ze ścianą N-6 brakuje jeszcze około 170 metrów - wyjaśnia Sławomir Starzyński, rzecznik prasowy JSW.
W ciągu ostatnich kilku godzin, ratownicy zmontowali ok. 60 metrów lutniociągu. Prace utrudniają trudne warunki, które sprawiają, że jego montaż jest procesem bardzo czasochłonnym.
Aktualizacja, godz. 16:00
Ratownikom udało się zabudować kolejne metry lutniociągu, który obecnie znajduje się już w ścianie N-12. Ponadto pod ziemią zaczął pracować wentylator dwuczłonowy, również wykorzystywany do przewietrzania chodnika i wypychania z niego metanu. Jak informuje JSW, urządzenie podaje około 450 metrów sześciennych powietrza na minutę.
Aktualizacja, godz. 14:50
Zakończyły się obrady sztabu koordynującego akcję ratowniczą, w którym uczestniczył prezydent. Jak przekazał Andrzej Duda, ratownikom udało się zrobić kolejny krok naprzód.
- Dosłownie w ostatnich minutach akcja posunęła się dosyć znacząco. Udało się tę atmosferę tam poprawić, natomiast jest to bardzo trudne i ta akcja nie będzie toczyła się szybko. Dotarcie do ratowników i górników, którzy tam się znajdują zabierze jeszcze długie godziny - przyznał prezydent Duda.
Głowa państwa przekazała także kondolencje rodzinom pięciu ofiar wybuchu. Prezydent Duda podkreślił również trud, z jakim wiąże się praca górnika. - Wszyscy wiedzą, że ta praca wiąże się z ryzykiem i czasem jest tak, że dochodzi do katastrofy górniczej i tak się właśnie stało tutaj na Pniówku - mówił w trakcie konferencji prasowej Andrzej Duda.
Andrzej Duda podziękował też uczestniczącym w akcji ratownikom górniczym. - Męstwo ratowników, którzy są na dole jest ogromne. Mam nadzieję, że tak jak mówią ratownicy, że idą po żywych, że tak się stanie - powiedział prezydent.
Aktualizacja, godz. 13:25
Kolumna samochodów z prezydentem Andrzejem Dudą dotarła do Pawłowic. Zgodnie z zapowiedziami najważniejsza osoba w państwie zapali znicz, a następnie spotka się ze sztabem prowadzącym akcję ratowniczą.
Aktualizacja, godz. 12:50
Niebawem spodziewany jest przyjazd pod kopalnię Pniówek prezydenta Andrzeja Dudy. Głowa państwa ma złożyć znicz przed obrazem św. Barbary. Planowane jest także jego spotkanie z ratownikami górniczymi oraz uczestnictwo w sztabie koordynującym akcję.
Aktualizacja, godz. 11:15
- Jesteśmy około dwustu pięćdziesięciu metrów od skrzyżowania chodnika nadścianowego ze ścianą. Będziemy sukcesywnie poruszać się, jednocześnie kontrolując atmosferę - nakreśla najbliższe działania ratowników górniczych, Edward Paździorko, Zastępca Prezesa Zarządu JSW ds. Technicznych i Operacyjnych.
Wcześniej - nocą - ratowników górniczych kolejny raz wycofano po ponownym wzroście stężeń metanu. Teraz sytuację udało się opanować. - Ratownicy pracują w świeżym prądzie powietrza dostarczanym przez lutniociąg - przyznaje Tomasz Cudny, prezes JSW.
Jak dodał Cudny w momencie, gdy doszło do drugiego wybuchu metanu (w środę, 20 kwietnia, ok. godz. 3:00) ratownicy szli do jednego z górników, z którym udało nawiązać się kontakt. Niestety, po ponownym zapłonie metanu, z ratownikami urwał się kontakt.
Aktualizacja, godz. 11:00
Na informacje dotyczące postępów akcji ratowniczej w kopalni oczekują rodziny siedmiu uwięzionych kilometr pod ziemią osób. Najbliżsi poszkodowanych wrócili na kopalnię po nocnym pobycie w domu. Tomasz Cudny, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, wraz z szefostwem sztabu koordynującego akcję ratowniczą przedstawił im efekty nocnej pracy ratowników, a także plan jej dalszego przebiegu.
Aktualizacja, godz. 8.45
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach prowadzi już śledztwo w sprawie nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach w postaci wybuchu, które skutkowało śmiercią. Śledztwo to reakcja śledczych na katastrofę w kopalni Pniówek w Pawłowicach, gdzie ponad dobę temu doszło do dwóch wybuchów metanu. W wyniku wybuchów zginęło pięć osób, 20 jest w szpitalach, a siedem kolejnych jest jeszcze poszukiwanych. Na dole, w kopalni, cały czas trwa akcja ratunkowa, jednak do zaginionych górników nie udało się dotąd dotrzeć.
Wszczęte w środę postępowanie będzie prowadzone pod kątem artykułów 163 i 220 Kodeksu karnego. Chodzi o nieumyślne sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach w postaci wybuchu, które skutkowało śmiercią. Artykuł 220 KK mówi natomiast o niedopełnieniu obowiązków w zakresie bhp i narażeniu w ten sposób pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
- Na miejscu są wykonywane czynności pod nadzorem prokuratora. Już na tym etapie zabezpieczana jest dokumentacja. Te prace są oczywiście warunkowane trwającą akcją ratunkową - nie możemy wykonywać czynności, które by ją w jakikolwiek sposób zakłócały - zaznaczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Joanna Smorczewska.
Niezależnie od prokuratury, przyczyny i okoliczności wypadku będzie wyjaśniał Wyższy Urząd Górniczy.
Aktualizacja, godzina 7.30
W siemianowickiej oparzeniówce leczonych jest obecnie 10 górników. - Na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śl. przebywa obecnie 5 górników. Kolejnych 5 pacjentów przebywa na innych oddziałach szpitala. W nocy nie przyjęto żadnych nowych pacjentów związanych w wypadkiem w kopalni - poinformował w czwartkowy poranek Wojciech Smętek, Kierownik ds. Administracji i Rozwoju Centrum Leczenia Oparzeń im. dr S. Sakiela.
Jeszcze wczoraj ranni górnicy przeszli zabiegi, m.in. oczyszczenia ran, aplikacji specjalistycznych opatrunków, w tym opatrunków z owodni. Jednemu z pacjentów założono hodowlę komórek skóry. - Dziś planowane są kolejne zabiegi chirurgiczne u poszkodowanych górników - poinformowała lecznica.
Akcja ratownicza w kopalni Pniówek trwa już 32 godziny. Ratownikom w dalszym ciągu nie udało się odnaleźć siedmiu zaginionych górników. - Akcja ratownicza od wielu godzin prowadzona jest w bardzo trudnych warunkach. W rejonie prowadzonej akcji w dalszym ciągu przekroczone są dopuszczalne stężenia gazów, które maksymalnie utrudniają prowadzenie akcji ratowniczej. Przez całą noc 13 zastępów ratowników wyposażonych w aparaty tlenowe prowadziło intensywne prace mające na celu przywrócenie atmosfery w zagrożonym rejonie do bezpiecznych stężeń gazów. Zabudowali wentylator i ponad 200 metrów lutniociągu – instalacji umożliwiającej wtłoczenie czystego powietrza. Aby sukcesywnie i skutecznie przewietrzyć odcinkami wyrobisko przyścianowe ściany N-6 i bezpiecznie kontynuować poszukiwanie pracowników, ratownicy muszą zabudować odcinkami jeszcze około 500 metrów lutniociągu - poinformowała w czwartek rano Jastrzębska Spółka Węglowa.
Już w środę wieczorem akcja była kilkukrotnie przerywana i wznawiana. W związku z przekroczeniami dopuszczalnych stężeń gazów w rejonie poszukiwań, zastępy ratownicze rozłożyły linię chromatograficzną, która pozwala prowadzić stały pomiar atmosfery. Wyrobisko jest stale przewietrzane, aby stężenie gazów opadło do bezpiecznego dla ratowników poziomu.
Do wybuchu metanu w kopalni Pniówek w Pawłowicach doszło po północy w środę. W rejonie zagrożenia było 42 górników. Na miejsce skierowano zastępy ratowników górniczych. I wtedy, około godziny 3 doszło do wybuchu wtórnego. 21 osób trafiło do szpitala. Z dołu wydobyto cztery ciała, piąta osoba zmarła w szpitalu z powodu odniesionych ran. Wciąż poszukiwanych jest siedem osób.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?