Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

VII Teatralna Maszyna w Pszczynie. Po raz pierwszy dla niewidomych i niesłyszących

Jolanta Pierończyk
VII Teatralna Maszyna w Pszczynie
VII Teatralna Maszyna w Pszczynie Jolanta Pierończyk
VII Teatralna Maszyna w Pszczynie za nami. Po raz pierwszy także dla niewidomych i niesłyszących. Organizator Wojciech Jakubiec ubolewa, że w teatralnych wydarzeniach w Pszczynie nie ma turystów. Że Pszczyna kojarzy się tylko z parkiem, zamkiem, Daisy, żubrami i ewentualnie lodami, a nie z teatrem.

VII Teatralna Maszyna w Pszczynie za nami. W byłej pralni przyszpitalnej, w Pszczyńskim Centrum Kultury i kościele ewangelickim odbyło się 14 różnych wydarzeń kulturalnych (spektakle, warsztaty, koncerty), które zobaczyło około 1400-1500 osób. Po raz pierwszy Teatralna Maszyna była przygotowana na przyjęcie osób niesłyszących i niewidomych.

- Wszystkie materiały były udźwiękowione. Na plakatach był kod QR, z którego osoby niewidome, jak się okazuje, korzystają bardzo powszechnie. Wystarczyło, by ktoś pomógł zeskanować ten kod, żeby te osoby mogły usłyszeć, co było w repertuarze. Oczywiście, udźwiękowiona była też strona internetowa. Repertuar były też napisany językiem Braille’a. Spektakle były tłumaczone na polski język migowy – mówi organizator Wojciech Jakubiec.

Z tej nowej możliwości skorzystało wiele osób niesłyszących. Jedna z nich, ponadsześćdziesięcioletnia kobieta, przyznała się, że na spektaklu jest po raz pierwszy w życiu. Takich osób było pewnie więcej, ponieważ brak tłumaczenia sztuki na język migowy nie pozwala na jej pełny odbiór.

Traktujemy tę edycję Teatralnej Maszyny jako otwarcie na ludzi z dysfunkcjami. Oczywiście bez wsparcia finansowego i merytorycznego różnych instytucji nie dalibyśmy rady. Mam jednak nadzieję, że po tej edycji takie udostępnienia kultury dla osób niewidomych i niesłyszących staną się czymś oczywistym. Bardzo chciałbym, by Pszczyńskie Centrum Kultury organizowało wydarzenia, w ramach których z boku na krzesełku będzie siedziała pani i tłumaczyła je na polski język migowy

– mówi Wojciech Jakubiec, dodając, że na pewno będzie chciał, by Teatralna Maszyna była już zawsze otwarta na osoby niewidome i niesłyszące.

Spośród wszystkich pozycji VII Teatralnej Maszyny największą widownię miał Teatr Zar i jego „Cesarskie cięcie. Próby o samobójstwie”.Byliśmy umówieni na 118 lub 136 osób. Spektakl obejrzało około 150 osób. Rozmowy z reżyserami o dostawieniu krzeseł są trudne, ale ja je lubię. Chciałbym mieć zawsze problem z brakiem miejsc na widowni – mówi Wojciech Jakubiec.
Niestety, tak nie ma. Wojciech Jakubiec oczywiście cieszy się z wiernej publiczności, jaką mają teatralne przedsięwzięcia w Pszczynie, ale chciałby, żeby była ona większa.
- Szkoda, że nie ma z nami turystów, którzy tak licznie przyjeżdżają do Pszczyny. Szkoda, że Pszczyna kojarzy im się tylko z parkiem, żubrami, zamkiem, Daisy i lodami. Szkoda, że mówiąc „Pszczyna”, nie myślą, że tu można zobaczyć także ciekawe spektakle teatralne _– mówi.
Rząd pustych krzeseł odbiera jako osobistą porażkę i zastanawia się, jak poprawić komunikację z potencjalnymi widzami.
Na razie, z teatralnych wydarzeń wyłącza się i on sam. Od czerwca do września odpoczywa od tego typu doznań. Dopiero potem znów zaczyna żyć teatrem, zastanawiając się, z czego zbudować kolejną edycję Teatralnej Maszyny.
- _Chcemy pokazywać najważniejsze wydarzenia artystyczne. Także po to, by ktoś mógł, wychodząc, powiedzieć: „Nie lubię takiego teatru”
– mówi Wojciech Jakubiec.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto