Uzdrowisko w Goczałkowicach Zdroju. Są kuracjusze i jest nowy prezes

Uzdrowisko w Goczałkowicach Zdroju ma za sobą bardzo trudny rok. W swoim normalnym charakterze funkcjonowało raptem kilka miesięcy.

Początkiem kwietnia 2020 decyzją wojewody śląskiego zostało przekształcone w izolatorium, gdzie kierowani byli nie wymagający hospitalizacji chorzy na CoViD-19 lub osoby z podejrzeniem zarażeniem koronawirusem. W takim układzie funkcjonowało do 13 września. W ciągu tych ponad pięciu miesięcy przewinęły się przez to miejsce 672 osoby.

28 września 2020 rozpoczął się pierwszy w pandemii normalny turnus dla kuracjuszy. Niestety, z powodu drugiej fali pandemii, początkiem listopada uzdrowisko w Goczałkowicach zostało ponownie zamknięte.

Kolejny turnus zaczął się 11 marca, u progu trzeciej fali pandemii.

O możliwości skorzystania z pobytu sanatoryjnego Narodowy Fundusz Zdrowia poinformował 70 osób z listy. Chęć przyjazdu wyraziło około 50 z nich. Przyjechały 44 osoby

- mówi Patryk Świrski, nowy prezes uzdrowiska w Goczałkowicach Zdroju, który jego ster przejął pod koniec lutego 2021 r.

Ludzie mają obawy. Zwłaszcza, że co rusz słyszą o trzeciej fali pandemii i rosnącej liczbie nowych zakażeń. Prezes uzdrowiska, zarówno poprzedni, jak i obecny, podkreśla jednak, że uzdrowisko jest bezpiecznym miejscem.

- Obsługa jest po szczepieniach, natomiast od naszych kuracjuszy wymagamy negatywnego wyniku testu wykonanego na cztery dni przed przyjazdem albo certyfikatu przyjęcia obu dawek szczepionki. Poza tym jeszcze każdy kuracjusz przechodzi badanie lekarskie i ostatnie słowo należy do lekarza. To on ostatecznie decyduje, czy ktoś zostanie przyjęty czy nie - mówi nowy prezes Patryk Świrski.

W całym uzdrowisku obowiązują ponadto wszystkie wymogi bezpieczeństwa sanitarnego: maski, dezynfekcja rąk i odpowiednie odległości.