Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uwaga talent!

Sylwia Plucińska
Eneasz rzadko już siada z mamą do szachów. Oboje nie mają na to czasu. Mama za to bywa jego „sekretarką”, robi mu notatki.
Eneasz rzadko już siada z mamą do szachów. Oboje nie mają na to czasu. Mama za to bywa jego „sekretarką”, robi mu notatki.
Do zdjęcia laureatów nagrody miasta w dziedzinie sportu za rok 2005 musiał stanąć w pierwszym rzędzie, bo inaczej nie byłoby go widać. Wśród 20 wyróżnionych był najmłodszy i najmniejszy. Eneasz Wiewióra ma 11 lat.

Do zdjęcia laureatów nagrody miasta w dziedzinie sportu za rok 2005 musiał stanąć w pierwszym rzędzie, bo inaczej nie byłoby go widać. Wśród 20 wyróżnionych był najmłodszy i najmniejszy.

Eneasz Wiewióra ma 11 lat. Jest uczniem piątej klasy SP nr 1 w Pszczynie i szachowym wicemistrzem Śląska juniorów. Paweł Więcek i Piotr Mulet, jego obecni trenerzy, zgodnie przyznają, że taki talent nie trafia się często.

Choroba i warcaby

Kiedy we wtorek po 17.00 zjawiam się w domu Wiewiórów, Eneasza nie ma.

– Jest w szkole na treningu. Dziś ma zajęcia z panem Piotrem – wyjaśnia mama chłopca, Sylwia Wiewióra.

Babcia, która piastuje roczną siostrzyczkę Eneasza oferuje, że zajdzie po niego do szkoły.

– Nie chcemy, żeby wieczorem chodził sam. Boimy się o niego, jest taki malutki, a na ulicach różnie bywa. Po treningu też ktoś zawsze odprowadza go do domu – wyjaśnia pani Sylwia.
Sama jest niewysoka i drobnej budowy. Synek posturę widać po niej odziedziczył. I nie tylko, prawdopodobnie.

– Eneasz zawsze był bardzo bystrym dzieckiem. Szybko nauczył się liczyć, w przedszkolu rozwiązywał zadania logiczne z matematyki przeznaczone dla uczniów szkoły podstawowej. Lubił też różne gry. Kiedy miał siedem lat, ja zachorowałam i siedziałam w domu. Spędzaliśmy z sobą dużo czasu, graliśmy w warcaby. Ale te warcaby w końcu mnie się znudziły i któregoś dnia wymyśliłam, że nauczę go gry w szachy. Są u nas rodzinne. W szachy lubił grać mój tata, ja też chętnie siadałam do szachownicy. Eneaszowi bardzo się spodobała ta nowa zabawa, więc zapisaliśmy go do sekcji w Pszczyńskim Centrum Kultury. Z tamtejszym instruktorem, Tadeuszem Kapustą, rozwiązuje jeszcze końcówki zadań szachowych – opowiada pani Sylwia.

Dwa razy kangur

Oboje z mężem są ekonomistami. Ona skończyła studia będąc już na rencie. W czasach szkolnych z powodzeniem startowała w olimpiadach przedmiotowych. Eneasz jakby szedł tym tropem. Ale sukcesy odnosi większe, o co mama oczywiście zazdrosna nie jest.

– On w domu prawie w ogóle się nie uczy. Ma tyle zainteresowań i zajęć, że zadania odrabia zaraz po lekcjach w szkole. Wpada do domu, szybko zjada obiad i albo leci na szachy, albo na badmintona, albo na ping-ponga, a teraz na niemiecki jeszcze się zapisał – opowiada Wiewiórowa.

Nauka idzie mu jak z płatka. Żaden przedmiot nie sprawia problemu. Dwukrotny udział w międzynarodowym konkursie matematycznym „Kangur” przyniósł mu dwa zwycięstwa w kategorii szkół podstawowych. Nie było lepszego od niego w dawnym województwie katowickim, bielskim, części małopolskiego i w szkołach czeskich, które mają w programie język polski. Taki rejon obejmowały te konkursy.

Misja babci się powiodła. Mały mistrz zwolnił się na chwilę z treningu. Zanim zaczniemy rozmowę, rozkłada na stole szachownicę. Nową, z dużymi stylizowanymi figurami i pionami.

– To prezent od taty pod choinkę – mówi z dumą.

W sumie ma ich cztery, łącznie z tą u babci. Gdzie jedzie, tam trenuje.

Historię szachów poznał z Internetu, co ciekawsze wiadomości znosi mu tata. Z każdym z trenerów przerabia inne zadania szachowe.

– Uczę się debiutów, bo one są bardzo ważne – informuje z powagą.
Słucham o gambicie budapeszteńskim, o tym, że jak się zagra obronę francuską, można przejść do sycylijskiej i że co roku wchodzą do gry nowe ruchy... Dużo tych wiadomości w 11-letniej głowie.

Lubię wygrywać

Wśród mistrzów szachowych ma Eneasz swojego idola – Gari Kasparowa.

– Chciałbym zostać dobrym szachistą. Żeby chociaż w pierwszej pięćdziesiątce świata się znaleźć. Na razie jest tam jeden Polak – Michał Krasenkow – na 47 miejscu.

Najdłuższa partia, jaką rozegrał Eneasz, trwała 4,5 godziny. Co najbardziej lubi w szachach?
– Wygrywać – odpowiada bez wahania.

Z nagrodami, jakie przywiózł z turniejów, można by sklepik otworzyć. Były różne: puchary (nie mieszczą się już na półce), filiżanki, bon pieniężny, parasol, komplet noży, radiomagnetofon, pięć plecaków... Od burmistrza Pszczyny dostał kask narciarski, plecak na buty, rakietkę do badmintona i wind stoper. Bardzo lubi narty i właśnie tych akcesoriów mu brakowało.



Paweł Więcek, prezes Pszczyńskiego Stowarzyszenia Szachowego

Mimo że sam jestem chyba niezłym szachistą, obawiam się, że niewiele już mogę nauczyć Eneasza. Ten chłopak mnie zadziwia.

Piotr Mulet, od 20 lat gra w szachy, kandydat na mistrza, od roku trenuje Eneasza Wiewiórę oraz gimnazjalistów Jacka Borysa i Tymotetusza Wojtyłę

Bardzo zdolny chłopak. Osiąga wyniki, które dobrze rokują na przyszłość. Potrafi się skupić, ma bardzo dobrą pamięć, w lot chwyta, co im przekazuję. Jeśli w tym tempie będzie rozwijał się jego talent, myślę, że trzy-cztery lata jeszcze będę mógł go trenować. Potem będzie już musiał mieć kogoś lepszego.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto