Takiego wypadku w ciągu czternastu lat pracy jeszcze nie widziałem – twierdzi komisarz Artur Wątroba, naczelnik sekcji ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Pszczynie.
Chodzi o wypadek, do jakiego doszło w poniedziałek, około czternastej, na drodze wojewódzkiej 935 w Kobielicach. Na łuku drogi z ciągnika siodłowego z naczepą jadącego w kierunku Żor posypały się wielkie stalowe rury, wyrzucone siłą odśrodkową i zaczęły uderzać w kolumnę aut nadjeżdżających z naprzeciwka, w kierunku Pszczyny. Kierowca pierwszego z nich może mówić o względnym szczęściu w nieszczęściu. Ucierpiał tylko jego samochód, on sam wyszedł z tego bez szwanku, ale już następne...
– Czterdziestopięcioletnia mieszkanka Żor prowadząca tuż za nim swoje renault megane zginęła na miejscu. Na miejscu zginął również 32-letni kierowca landrovera z Pszczyny – opowiada komisarz Wątroba. – Między nimi jechała ciężarówka, star. 50-letni mieszkaniec Suszca, który siedział za kierownicą, doznał ciężkich obrażeń wewnętrznych, stracił nogi. Jego życia nie udało się uratować. Zmarł w szpitalu.
Z naczepy wysypało się czternaście sześciometrowych rur o średnicy 450 mm i grubości -125 mm. Tylko jedna nie ruszyła się z miejsca. Pojazd należał do jednej z firm transportowych. Kierowca – młody, 25-letni mężczyzna, mieszkaniec małej miejscowości powiatu pszczyńskiego – był jej pracownikiem. Od razu z miejsca wypadku trafił do policyjnej izby zatrzymań, do dyspozycji prokuratora rejonowego w Pszczynie. Był „po użyciu alkoholu”, jak to określa policja w odróżnieniu od „stanu nietrzeźwości”. Krew, która została pobrana do specjalistycznych badań, wykazała 0,3 promila alkoholu.
Zaczęło się dochodzenie. Potrzebny był biegły o bardzo rzadkiej specjalności, znający się na... środkach mocujących.
– Cud, że tak szybko udało się nam go znaleźć. Na południu Polski po raz pierwszy korzystamy z opinii takiego eksperta – nie ukrywa komisarz Wątroba.
Co grozi sprawcy wypadku?
– Jeśli będzie odpowiadał z artykułu 171 paragraf 1 Kodeksu Karnego mówiącego o spowodowaniu katastrofy drogowej i śmierci jednej lub więcej osób, wtedy może dostać od dwóch do dwunastu lat pozbawienia wolności – tłumaczy komisarz Wątroba.
Powiedział DZ
Jacek Pastuszka, wójt Suszca
To wielka tragedia. Kierowcę ciężarówki, który zmarł w szpitalu, znałem osobiście. Wielu ludzi go znało. Był strażakiem. Bardzo uczynny, wrażliwy, chętny do pomocy, do udziału w różnych akcjach. Wszyscy go lubili. To ogromna strata. A dla rodziny to wyjątkowy cios i to w okresie przygotowań do wesela. Na jutro zaplanowany był ślub syna Zmarłego.
Komentarz DZ
To tragedia dla wszystkich: zarówno rodzin ofiar wypadku, jak i samego sprawcy oraz jego najbliższych. W świetle prawa winny jest kierowca. Tylko w tym przypadku kierowca nie jechał własnym samochodem, z własnym ładunkiem, własnoręcznie zamocowanym. Był pracownikiem firmy transportowej. Nie jedynym. Takich rur sam nie był w stanie sam załadować. A może w ogóle nie był od ładowania. Może jego rola polegała tylko na przewożeniu transportu. Może...
Trudny będzie miał sąd orzech do zgryzienia.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?