Słowa międzywojennego szlagieru z repertuaru Mieczysława Fogga tak naprawdę pochodziły ze słynnego filmu o tym samym tytule, w którym wystąpiła Marlena Dietrich (Ich küsse Ihre Hand, Madame). Damy w rękę całować należało, o czym mówiła kolejna strofa piosenki - bo dobry ton tak chciał. Z biegiem lat ten zwyczaj towarzyski stopniowo się zmieniał i prawie zanikał, ale nadal potrafi wzbudzać emocje, i to wcale niemałe.
Wilgotne gesty szacunku?
Niedawno agencje światowe obiegło zdjęcie premiera Donalda Tuska całującego dłoń kanclerz Angeli Merkel. Prasa niemiecka gestowi polskiego premiera poświęciła sporo miejsca. Pisał o tym wpływowy "Die Welt". Monachijska "Südde-utsche Zeitung" zamieściła całkiem spory artykuł o nieco ironicznym tytule "Wilgotne gesty szacunku" (Feuchte Geste des Respekts).
Przywitanie to odbyło się w Brukseli, w czasie szczytu dwa tygodnie temu. W wielkiej sali obrad plenarnych (w tym przypadku ma to znaczenie) zmierzająca ku swemu miejscu kanclerz poklepała kordialnie naszego premiera w plecy, a on - chyba zbyt raptownie - ujął jej dłoń, składając nań pocałunek. Gest wywołał widoczne zaskoczenie zarówno samej obdarowanej pocałunkiem, jak i otoczenia.
Można powiedzieć - drobnostka. O co tyle medialnej i towarzyskiej, a nawet politycznej wrzawy. Tak jednak nie jest. Gest był na tyle wyjątkowy, że wywołał liczne wspomniane już komentarze.
Jak widać, całowanie kobiet w rękę nie jest sprawą ani łatwą, ani błahą. Sprawa dodatkowo się komplikuje, gdy w tym przypadku konwenans towarzyski łączy się z protokołem dyplomatycznym. Mowa przecież o sposobie witania się szefów rządów w sytuacji oficjalnej, roboczej.
Z pewnością nie był to, jak komentowali nieżyczliwi premierowi, "hołd pruski". Nic takiego nie miało miejsca. Zapewniam. Hołd pruski wyglądał inaczej. Tym razem zamieszanie spowodowały dwa elementy: miejsce i sposób składania pocałunku.
Dyplomatyczne szyfry ciałem
Uporządkujmy kilka kwestii, a sprawa wyda się jasna. W dyplomacji gest ma znaczenie. Wystarczy przypomnieć komentarze, kiedy to Michelle Obama podczas pierwszego spotkania z królową Elżbietą II niezręcznie objęła brytyjską monarchinię. Gest ten natychmiast został przez królową zrównoważony, a rzecznik Buckingham Palace załagodził całą sprawę.
Za przykład braku dobrych manier służyć może prezydent G.W. Bush, który ciągnął za marynarkę chińskiego prezydenta. Polityczną wrzawę wywołała wizyta Obamy w Japonii w 2009 roku. Ukłon amerykańskiego prezydenta przed cesarzem był tak głęboki, że republikanie mówili wręcz o serwilizmie politycznym. Mierzono nawet kąt, pod jakim Obama schylił się przed cesarzem.
Z porównań wynikało, że premier Japonii kłania się mniej głęboko. Podczas tegorocznej wizyty królowej Elżbiety II w Irlandii w obszernym artykule "Guardiana" analizowano wysokość uniesienia dłoni przez królową w czasie ceremonii powitania. Na podstawie tych gestów obserwatorzy potrafią ocenić stan politycznych stosunków.
Gdzie wolno całować?
Wróćmy do gestu premiera. Skoro problem jest polsko-niemiecki, warto zajrzeć do literatury przedmiotu. Erica Pappritz przez wiele lat pracowała w protokole dyplomatycznym. Jest ona autorką jednego z najlepszych podręczników etykiety (ponad 500 stron), niekwestionowanym autorytetem. Stwierdza ona krótko i dobitnie: przestrzeń publiczna nie jest odpowiednim miejscem na okazywanie uczuć.
Tak więc od gestów takich lepiej się powstrzymać w czasie oficjalnych spotkań. Prawdę mówiąc, razi też całowanie się w policzki pani kanclerz z francuskim prezydentem. Gdzie więc można pocałować kobietę w dłoń? Reguły są precyzyjne. Odpowiednim miejscem jest foyer teatru lub opery, hol reprezentacyjny, wejście do wytwornej kawiarni. Tak czyni król Juan Carlos, który w ten właśnie sposób witał przy wejściu do muzeum Prado małżonkę francuskiego prezydenta.
Równie szarmancki jest prezydent Sarkozy. Przed dwoma laty, w czasie defilady 14 lipca, w wytworny sposób ucałował on rękę swojej małżonki. Gest ten komentowano życzliwie, podziwiając takt prezydenta. Podobnie szarmancki był prezydent Chirac. Jego kordialne przywitanie z niemiecką kanclerz posłużyło za temat obrazu. José García y Más opatrzył swoje dzieło tytułem zapożyczonym ze znanego filmu "Dyskretny urok burżuazji".
Z całą pewnością francuski polityk umiał prawidłowo ująć dłoń kobiety i z należną atencją celebrował ten gest szacunku. Zdjęcie Chiraca całującego nieco zakłopotaną Laurę Bush również obiegło cały świat. W gronie polityków wyróżniających się tym rodzajem "elegancji" jest też Viktor Orbán.
Dobrze, by politycy pamiętali, że nie całuje się kobiety w rękę na otwartej przestrzeni: na ulicy, na molu itp. Jest pod tym względem tylko jeden wyjątek - garden party.
Ręka idzie za sercem
W podaniu dłoni mieści się dużo stopniowań savoir-vivre'u. W ten akt grzeczności, jakim jest powitanie, można włożyć całą gamę odczuć. Premier chciał zapewne zachować się szarmancko i ujmująco. Ale zapewne odruchowo uległ nadmiernej emocji i przywitał się, jak to później określono, á la Polonaise. Prawdę mówiąc, nie wiem, co miał na myśli dziennikarz z "Süddeutsche Zeitung", pisząc te słowa. O takim powitaniu nie przeczytamy ani w historii obyczajów, ani też w podręcznikach życia towarzyskiego. Zostawmy jednak potknięcia niemieckiej prasy.
W jednym z dawnych kodeksów życia towarzyskiego można znaleźć określenie "po polsku byli grzecznymi". Dobrze zatem jest łączyć światowość z rodzimą tradycją. W "Zwyczajach towarzyskich w ważniejszych okolicznościach życia przyjętych" czytamy: "Ręka nasza mimo woli idzie za usposobieniem i wrażeniem naszego serca. Nie zdając sobie z tego sprawy, wyrażamy uściśnieniem: szacunek, przywiązanie, życzliwość, przyjaźń."
Jak to jest z całowaniem w rękę? Panie - lubicie? Panowie - całujecie?
* CZYTAJ KONIECZNIE:
Nagie ciała ozdobione dziełami sztuki - finał mistrzostw bodypaintingu
Zmiana opon na zimówki to obowiązek NOWA USTAWA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?