MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rośnie popyt na futbol

(gsc)
Andrzej Maślorz co prawda gola nie strzelił, ale również przyczynił się do efektownego zwycięstwa piłkarzy z Łąki. Fot. Zbigniew Marszałek
Andrzej Maślorz co prawda gola nie strzelił, ale również przyczynił się do efektownego zwycięstwa piłkarzy z Łąki. Fot. Zbigniew Marszałek
Piłkarze tutejszego LKS w niedzielne popołudnie potwierdzili, że na początku rozgrywek są na fali. Boleśnie przekonali sie o tym gracze bieruńskiej Unii, którzy stracili cztery gole, nie strzelając ani jednego.

Piłkarze tutejszego LKS w niedzielne popołudnie potwierdzili, że na początku rozgrywek są na fali. Boleśnie przekonali sie o tym gracze bieruńskiej Unii, którzy stracili cztery gole, nie strzelając ani jednego.

Nieprawdą byłoby stwierdzenie, że goście ograniczyli się w tym meczu do roli statystów. Także próbowali strzelić bramkę i aż trzykrotnie trafiali w słupek bramki Łukasza Szwedy, jednak tego dnia Opatrzność nie pozwoliła łączanom zrobić krzywdy.

Po drugiej stronie placu Marcin Kuśmierz nie miał takiego szczęścia. Po raz pierwszy musiał do siatki sięgać po piłkę już po kwadransie. Pozostawiony bez opieki Piotr Maroszek nie zwykł nie trafiać do bramki z odległości 8 metrów.
Dziesięć minut później swojego pierwszego w tych rozgrywkach gola zdobył Janusz Podemski. Ukoronowaniem bardzo skutecznej gry w pierwszej odsłonie było piękne trafienie Adama Maślorza, który przelobował Kuśmierza z 16 metrów.

- Mam nadzieję, że nasi futboliści nie roztrwonią tej przewagi. W żadnym wypadku mecz nie jest jeszcze wygrany - mówił podczas przerwy Arkadiusz Lazar, szkoleniowiec graczy z Łąki.

Obawy trenera okazały się dmuchaniem na zimne. Goście co prawda ruszyli do ataku, czego efektem były wspomniane wyżej trafienia w słupek, autorami których byli Richard Shittu i Szymon Bobla, ale jedna z kilku kontr łączan przyniosła im kolejne trafienie. Wprowadzony kilka minut wcześniej na boisko Krzysztof Skorupka tak podkręcił piłkę z linii pola karnego, że Kuśmierzowi pozostało tylko odprowadzić ją wzrokiem do górnego rogu jego świątyni.

Nic dziwnego, że humory w Łące dopisują. Gra tego zespołu odbija się coraz szerszym echem w okolicy, przez co działacze zabrali się do budowania specjalnej konstrukcji, na której będą mogli reklamować się firmy zainteresowane sponsorowaniem tego klubu. Po spotkaniu wiele mówiło się także o czekającej w następnej kolejce łączan prestiżowej konfrontacji z Iskrą Pszczyna, która odbędzie się na stadionie przy ul. Bogedaina w najbliższą sobotę o godzinie 16. Nastroje są bojowe i działacze wraz zawodnikami wierzą w pokonanie rywala zza miedzy.

- Pamiętajmy, że są to derby i może być różnie. Chcemy wygrać, bo walczymy o lokalny prestiż, ale będzie bardzo ciężko. Ucieszy nas skromne 1:0 - hamuje nastroje Krzysztof Tomża, prezes łąckiego klubu.

O tym, czy prezes Tomża będzie zadowolony, przekonamy się w najbliższą sobotę około godziny 18, gdy zakończą się wielkie pszczyńskie derby.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto