Głosować można było do późnego wieczora, jeszcze o godzinie 23 zbierano głosy. "Za" autonomią opowiedziało się 96,4 proc. głosujących.
- Zagłosowałam na tak, bo autonomia pomoże naszemu regionowi. Więcej pieniędzy zostanie na Śląsku - mówi Anna Czernecka z Pszczyny.
Wielu głosujących przyjechało z innych miast. - O referendum usłyszeliśmy z żoną w radiu. Nie mieliśmy sprecyzowanych planów na weekend, postanowiliśmy przyjechać i zagłosować. Przy okazji zwiedzimy miasto - mówi Henryk Wieczorek z Żor. - Jestem na tak, bo to przyniesie nam korzyści materialne i gospodarcze - dodaje Agata Kierzek z Katowic.
Referendum w sprawie autonomii Śląska zorganizowano przy okazji Dni Pszczyny. Miało to przyczynić się do większej frekwencji niż podczas podobnego sondażu w Imielinie i w Lędzinach. Choć tam za autonomią opowiedziało się 98 proc. głosujących, to do urn poszło tylko 10 proc. uprawnionych.
Zdaniem dr Tomasza Słupika z Uniwersytetu Śląskiego, warto przeprowadzać tego typu badania, niezależnie od frekwencji.
- Jest to jakiś sondaż opinii, zorientowanie się w nastrojach, stosunku ludzi do idei autonomii. Referenda mają też charakter edukacyjny, bo pojęcie autonomii jest w Polsce mocno zmitologizowane.
Urnę ustawiono przy Bramie Wybrańców na rynku, a o wzięciu udziału w głosowaniu co kilkanaście minut przypominali organizatorzy prareferendum. Nie obyło się bez słownych utarczek z przeciwnikami tej idei, którzy zgromadzili się w kilkuosobowej grupie.
- Tu nie będzie Kosowa! - krzyczeli.
- Polska jest najlepsza dla Pszczyny, nie potrzeba tutaj żadnej autonomii. To, co robi RAŚ, to jest działalność antypolska - mówi Rajmund Pollak, były radny sejmiku woj. śląskiego.
Dla obecnego w Pszczynie Jerzego Gorzelika, szefa RAŚ i wicemarszałka województwa, takie oskarżenia nie są zaskoczeniem. - Mam świadomość tego, że im bliżej będziemy celu, tym bardziej gwałtowne będą ataki przeciwników - mówi.
Ślązacy mają prawo inaczej myśleć
Kazimierz Kutz podczas niedzielnej konferencji prasowej w Pszczynie: RAŚ jest na Śląsku bardzo ważnym stowarzyszeniem, ponieważ chce integrować tą część społeczeństwa, która od dzieciństwa ma poczucie tożsamości śląskiej, i tych, którzy osiedlili się tutaj po wojnie i czują się Ślązakami.
Śląsk ma swoją historię, miał też swoją autonomię, dlatego Ślązacy mają prawo trochę inaczej myśleć. Zwłaszcza że problemy na Śląsku są zupełnie inne niż w innych częściach kraju, chociażby np. zapadanie się terenu w skutek eksploatacji węgla. Takich problemów gdzie indziej nie ma.
Problemem jest też edukacja lokalna - na Śląsku w ogóle nie uczy się historii tych ziem, mimo że ona jest. Ziemie te były przez 7 wieków poza Polską i nie może być tak, aby człowiek tutaj urodzony nic nie wiedział o ich przeszłości.
Kultura Śląska się rozmywa i trzeba ją ratować.
Dlatego to, co robi RAŚ, jest ważne. Na Śląsku jest o co walczyć i nie można się tylko biernie przyglądać. Trzeba próbować wszystkich sposobów komunikowania się ze społeczeństwem. Demokracja przecież polega na tym, że to wola ludu decyduje i można zasięgać jego opinii.
Jeśli dzisiaj nie mieliście okazji zajrzeć do Pszczyny, zagłosujcie u nas!
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?