Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podwyższają kominy

ika, am
Zbigniew Widera Fot. Tomasz Jodłowski
Zbigniew Widera Fot. Tomasz Jodłowski
Były prezes Orlenu Zbigniew Wróbel dostanie około 6 mln zł odprawy. To rekord w spółkach, których akcje ma Skarb Państwa. Ale wkrótce może zostać pobity. Szykuje się zmiana ustawy tzw.

Były prezes Orlenu Zbigniew Wróbel dostanie około 6 mln zł odprawy. To rekord w spółkach, których akcje ma Skarb Państwa. Ale wkrótce może zostać pobity. Szykuje się zmiana ustawy tzw. kominowej ograniczającej wysokości płac szefów przedsiębiorstw z udziałem Skarbu Państwa.


Krocie na państwowym

Od czterech lat, czyli od wejścia tzw. ustawy kominowej prezesi spółek Skarbu Państwa (lub większościowym udziałem) zarabiają maksymalnie po ponad 14 tys. zł miesięcznie, czyli tyle ile wynosi sześciokrotność przeciętnej płacy. Na podobnych stanowiskach w firmach prywatnych menedżerowie zarabiają nawet kilkadziesiąt razy więcej - 200-300 tys. zł miesięcznie – w zależności od sektora, wielkości spółki i jej wyników finansowych.

Nie jest jednak najgorzej. Prezesowi oraz członkom zarządu przedsiębiorstw państwowych może być przyznana premia nagroda roczna, ale tylko ze względu na dobre wyniki finansowe (zatwierdza ją na wniosek Rady Nadzorczej – minister gospodarki).

Premie i dodatki reguluje także statut każdej spółki.
W wynagrodzeniach panuje więc równość. Prezes Kompanii Węglowej Maksymilian Klank dostaje miesięcznie ok. 14 tys. zł co, przysługuje mu odprawa w wysokości trzymiesięcznej pensji, a więc 42 tys. zł.

Zbigniew Widera, prezes WPKiW, spółki akcyjnej Skarbu Państwa zarabiał 10 tys. zł. Kilka dni temu został odwołany przez Radę Nadzorczą. Przysługuje mu trzymiesięczna odprawa. ika


Jak to było w Orlenie?

Skarb Państwa ma 10 proc. udziału, więc ustawa kominowa nie obowiązuje członków zarządu. Zbigniew Wróbel miał kontrakt menedżerski, który jest tajemnicą i nie wie o nim nawet Rada Nadzorcza. Wcześniej spekulowano, że Wróbel, który zarabiał ok. 200 tys. zł miesięcznie (nie licząc premii rocznych, które wynikają z zysków firmy) po odwołaniu dostanie 2-4 milionów, ale okazało się, że wyższa kwota została zapisana... w aneksie do kontraktu o pracę Wróbla. O istnieniu aneksu były prezes poinformował spółkę, która nie miała o tym zielonego pojęcia.


Kominy chwilowo przycięte?

Zarobki prezesów spółek Skarbu Państwa ograniczyła uchwalona w 2000 r. ustawa zwana kominową. Wcześniej w spółkach z państwowym kapitałem (tak było m. in. w spółkach węglowych), nawet tych, które przynosiły straty, zarządy pobierały krociowe wynagrodzenia. Skandalem były jednak przede wszystkim gigantyczne odprawy niektórych członków zarządu, które szły w setki tysięcy złotych.


Ucięli, ale chcą dodać

Już niebawem prezesi niektórych spółek Skarbu Państwa, bądź z ich większościowym udziałem będą znowu zarabiali krocie. Projekt nowelizacji ustawy kominowej, która jest niezgodna z zasadami Unii Europejskiej jeszcze w tym roku ma być głosowana w Sejmie. Projekt przewiduje, że wynagrodzenie będzie ustalane przez rady nadzorcze według Kodeksu spółek handlowych, a kontrolowane przez walne zgromadzenia wspólników.

Wynagrodzenia członków zarządu zostaną podzielone na część stałą uwzględniającą wielkość przedsiębiorstwa oraz część uznaniową. Oznacza to, że zarząd może otrzymać krotność miesięcznego wynagrodzenia w danym sektorze plus tzw. premię uzależnioną od wyników ekonomicznych spółki, efektów restrukturyzacji, wzrostu wartości firmy, a także innej efektywności pracy zarządu. W spółkach, które będą rentowne i będą przynosiły dochód, prezesi i członkowie zarządu będą zarabiali o kilka, a nawet kilkanaście razy razy niż teraz!
Walne zgromadzenie wspólników może bowiem przyznać zarządowi nagrodę roczną, która ma być proporcjonalna do zysku rocznego spółki.


Podwyższyć kominy!

W ubiegłym roku ówczesny minister skarbu Piotr Czyżewski próbował wpłynąć na posłów, by ci znowelizowali ustawę kominową, jako niezgodną z prawem Unii Europejskiej, która nie pozwala na nierówne traktowanie podmiotów publicznych i prywatnych. Zdaniem Czyżewskiego ustawa blokująca zarobki pogarsza tylko sytuację firm panstwowych, bo dobrzy menedżerowie wybiorą posadę w firmie prywatnej niż niską pensję w paĖstwowej.

Inny pomysł na obejście ustawy kominowej miał kolejny minister Skarbu Wiesław Kaczmarek. Chciał wydać rozporządzenie do ustawy, na mocy której podniesiono by o połowę pensje członków zarządów spółek o „szczególnym znaczeniu dla panstwa”. Szansę miało 123 największych firm m. in. PKO BP, ZUS, Telewizja Polska, PSE, LOT. Pod jednym warunkiem – ich spółka generuje zysk.



Śmieszne pytania
Rozmowa ze Zbigniewem Widerą, odwołanym prezesem WPKiW
Czy weźmie pan odprawę?

Nie zastanawiałem się nad tym, mam teraz inne zmartwienie na głowie. Przekazuję stanowisko i martwię się, jak tu zatrzymać inwestorów, których ściągnąłem do Parku. Nie zawracam sobie głowy szczegółami.


Przysługuje panu trzymiesięczna odprawa, ale WPKiW ma długi i za miesiąc zostanie zupełnie bez pieniędzy.

To chyba w tej sytuacji najmniejszy problem! Jak mieliśmy kłopoty finansowe przed sezonem i pracownicy czekali na pensję, to ja jej również nie brałem. Jak dostawali ludzie, to prezes na końcu. Wtedy nikt mnie nie pytał czy ja pracuję za darmo, czy za pieniądze.


Rada Nadzorcza ponoć chce panu zaproponować, by zrezygnował pan z pieniędzy.

To jest po prostu śmieszne. Mnie to teraz nie interesuje.

...

PS No i zobaczymy, czy były prezes weźmie odprawę.



To patologia
Rozmowa z prof. Jackiem Wodzem, socjologiem
Co pan pomyślał, kiedy usłyszał o sześciomilionowej odprawie za niespełna dwuletnią pracę?

Że to patologia, która, niestety, w dużych i średnich firmach istnieje od kilkudziesięciu lat. Patologia jest dlatego, że ta najwyższa kadra zarządzająca tak naprawdę niczym nie różni się od tej średniej i niskiej. Niczym w znaczeniu możliwości umiejętności oczywiście, bo różni się umocowaniem wśród odpowiednich kolegów.


Wielomilionowy zysk Orlenu z ubiegłego roku, który przełożył się na kuriozalną odprawę prezesa chyba nie dziwi - monopoliście łatwiej generować zysk.

No właśnie, i to jest nie do przyjęcia. W polskim, biednym społeczeństwie, takie zarobki, premie i odprawy demoralizują, osłabiają wiarygodność i godzą w poczucie demokracji.


Ale czy w kapitalizmie, menedżer nie powinien zarabiać proporcjonalnie do swoich umiejętności?

Tak, ale takich supermenedżerów jest w Polsce nie kilku, jakby mogło się po zarobkach wydawać, ale kilkanaście tysięcy! Dlaczego oni tyle nie zarabiają?


Już niedługo w spółkach Skarbu Państwa prezesi będą dostawać pensje porównywalne z wynagrodzeniami ich kolegów z sektora prywatnego. Opinia publiczna przestanie być informowana o tym kto i ile zarabia. Będzie to tajemnica spółek prawa handlowego. Czy to dobrze?

No tak, musimy zachować równość podmiotów, bo tak wymaga Unia Europejska.


Ale przecież nie pod względem pensji, ale wyników finansowych i zamożności społeczeństwa!

Zgadza się. Otwiera się pole do nadużyć, którym nie będziemy się mogli oficjalnie przyglądać. Koledzy będą dawać kolegom i wszystko będzie dalekie od jawności i krytyki.



Jak to bywa w samorządzie?

Wiceprezydent Mysłowic, Adam Dzieża z pracy w magistracie odszedł na własną prośbę. W przypadku własnej rezygnacji samorządowcowi nie przysługuje odprawa. Wiceprezydent zrezygnował, bo prokuratura postawiła mu zarzut fałszerstwa. Dzieża podrobił podpis własnej żony ubiegając się o kredyt w banku. Odchodząc z pracy wiceprezydent dostał ekwiwalent za niewykorzystany urlop: za 17 dni w ubiegłym roku i za 5 dni w 2004 roku było to 8.526 zł brutto. Dzieża miał mniej szczęścia niż wiceprezydent Katowic, Michał Sablik. Cztery lata temu gdy obowiązywały inne przepisy można było dostać odprawę nawet rezygnując z pracy samemu. Sablik dostał w ramach odprawy grubo ponad 11 tys. zł.

W Lędzinach sprawa nagród wypłaconych byłemu burmistrzowi trafiła do sądu. Okazało się, że już po zakończonej kadencji Mariusza Żołny przewodniczący Rady Miasta na własną rękę, bez konsultacji z radnymi zarządził wypłacenie mu licznych nagród. Za dobre wyniki w pracy były burmistrz otrzymał prócz odprawy 83 tys. zł. Obecny burmistrz, Władysław Trzciński domaga się zwrotu nagrody i oddał sprawę do sądu.

Cztery lata temu odwołano w Rudzie Śląskiej cały zarząd. Górę wzięły zmiany polityczne. Zawiązanie nowej koalicji doprowadziło do zmian personalnych. Odprawy otrzymali były prezydent, Edmund Sroka - ponad 7 tys. zł, jego zastępcy Jan Krawczyk - ponad 8 i pół tys. zł, Grzegorz Tobiszowski - nieco ponad 8 tys. zł oraz Henryk Parylak, który otrzymał najwięcej bo ponad 11 tys. zł. Odprawy otrzymali też członkowie zarządu: Cecylia Gładysz i Leon Latka oboje po prawie 6,5 tys. zł.

Samorządowcy kończąc kadencję nie wykorzystują zaległego urlopu. W zamian dostają pieniądze. Na przykład dwa lata temu w Piekarach Śląskich prócz odpraw ekwiwalent dostał każdy z odchodzących: były prezydent Piekar, Andrzej Żydek za niewykorzystany urlop dostał ponad 14 tys. zł. Wiceprezydent Grzegorz Gowarzewski dostał prawie 7,5 tys. zł, a drugi wiceprezydent, Karol Paczula prawie 1. 400 zł. Członek zarządu, Jerzy Kulanek otrzymał prawie 3,5 tys. zł.
Podobnie było w starostwie powiatowym w Tarnowskich Górach. Odwołany starosta Józef Burdziak wziął 6.834 zł za niewykorzystany urlop, a jego zastępca wicestarosta Antoni Jankowski - ponad 8 tys. zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto