Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pies z Pszczyny. Oficjalne sprostowanie Fundacji "Zwierzęca Arkadia"

zal
facebook.com/ZwierzecaArkadia
Na oficjalnym profilu na FB zamieszczono sprostowanie Fundacji "Zwierzęca Arkadia" ws. słynnego już psa z Pszczyny.

Drastyczne zdjęcia psa z zaszytymi oczami, wyszarpanym odbytem w sobotę obiegły internet. Skąd te rany? Były podejrzenia że zwierzak mógł nawet zostać zgwałcony.

Zoofil w Pszczynie: Na szczęście nie. Ale pies jest zmasakrowany [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]

Sprawa się już wyjaśniła. Jak się okazało pies został najprawdopodobniej potrącony przez samochód. W wyniku uderzenia mógł stracić oczy i ogon, a zaszyte oczy u czworonoga to praca specjalisty, który by uratować zwierzaka musiał podjąć natychmiastowe działanie.

- Lekarz weterynarii, który go przyjmował, musiał wykonać zabieg kantotomii. Polega ona na zwiększeniu objętości oczodołu przez wykonanie nacięcia w kierunku ucha. Tylko w ten sposób można umieścić gałkę oczną w oczodole – poinformował FAKT lek. wet. Michał Szopa, z Kliniki Vetka w Bielsku-Białej.

Dlaczego zatem wcześniej Fundacja "Zwierzęca Arkadia" informowała, że psa w tym stanie znaleziono w przyulicznym rowie?

Zadzwonił telefon. Przerażony głos w słuchawce informuje o psiaku leżacym w przyulicznym rowie.
Oczywiście jedziemy na wskazane miejsce.
Naszym oczom ukazuje się koszmarny widok...

Sprostowanie Fundacji

Na profilu facebookowym Fundacji "Zwierzęca Arkadia" zamieszczono sprostowanie ws. słynnego już psa z Pszczyny.

Szczerze mówiąc, nie wiem od czego mamy zacząć. Przypłacamy to wszystko zdrowiem, a chciałyśmy jedynie pomóc psu.
Zaczynając od początku – pies został przez nas zabrany z Punktu Zatrzymań.
Otrzymaliśmy informację, będąc w pracy, że takowy pies znajduje się w Punkcie i, że ma coś z oczami. Padło pytanie czy zabierzemy go do weterynarza? Odpowiedziałyśmy, że zaraz przyjedziemy i go weźmiemy.
Dlaczego napisałyśmy, że pies był znaleziony w rowie? Ponieważ bałyśmy się, że już nigdy nie będziemy mogły tam wejść (i zapewne tak będzie) i pomagać psom które się tam znajdują, że już nigdy nie zobaczymy Agriego, Tajgi, Maxa, Jumbo i całej reszty. DLATEGO POMINĘŁYŚMY TEN FAKT. Bo każdy pies który trafia do Punktu ma 2 tygodnie kwarantanny i w tym czasie nie możemy zabrać psa stamtąd, a tego psa TRZEBA BYŁO ZABRAĆ, BO NIE NADAWAŁ SIĘ ABY PRZEBYWAĆ W TAKICH WARUNKACH, W WARUNKACH SCHRONISKOWYCH!
Tak, przyznajemy się, że psa po prostu zabrałyśmy. Zabrałyśmy go nie pytając nikogo o zgodę.
Mając psa na rękach byłyśmy przerażone widokiem.
Zabrałyśmy go do lecznicy w Pszczynie.
NIE WIEDZIAŁYŚMY, ŻE KTOŚ GO WCZEŚNIEJ OPATRZYŁ (oczywiście pomijam fakt jak, zresztą widać), BO NIE OTRZYMAŁYŚMY TAKIEJ INFORMACJI.
Psa sobie nie narysowałyśmy, nie został wymyślony.
Pies jest – w stanie w jakim pokazują zdjęcia.
Pies w takim stanie powinien dalej przebywać w lecznicy, a nie być odwieziony i wsadzony do kojca. Decyzję podejmował tutaj weterynarz który go szył.
Nie pracownicy ani dyrekcja.
Ale oczywiście o tym wszystkim dowiedziałyśmy się dopiero dzisiaj.
Jeżeli chcecie, możecie nas teraz opluwać, kopać i wyzywać. My chciałyśmy pomóc psu, bo karygodne byłoby zostawienie go w takim stanie w takim miejscu.
Kłamstwem z naszej strony było tylko to, że został znaleziony w rowie. Cała reszta jest oczywiście faktem.
Może zrobiłyśmy źle, ale proszę nam wierzyć, że działamy tam już kilka lat, znalazłyśmy nowe, wspaniałe domy ogromnej ilości psów z tamtego miejsca. Ciągle walczymy o to, aby uniknąć wywozu psów do Mysłowic, bo Punkt jest tylko miejscem tymczasowego pobytu tam psów, jeżeli wszystkie miejsca się zapełnią to psy trafiają do schroniska w Mysłowicach.
Kto nas zna, obserwuje nasze działania od kilku lat (najpierw jako osoby prywatne, od lipca 2012 jako Fundacja) ten wie jakie walki prowadzimy o to, aby psy nie zostały wywiezione.
Siedzimy i ryczymy pisząc to oświadczenie, bo nasza droga do pomocy psom w Punkcie prawdopodobnie jest już zamknięta, a Punkt jest obecnie przepełniony więc zapewne psy pojadą do Mysłowic.
One zapewne nadal będą czekać na spacer z nami, na ciepłe jedzonko, przysmaki...
Mam nadzieję, że osoby które to przeczytają na spokojnie zrozumieją dlaczego tak postąpiłyśmy.
Oczywiście od lecznic w których był Tobi wystąpimy o stosowne dokumenty w jakim stanie pies został przywieziony, co zostało zrobione i dlaczego (piszę tu o lecznicy i klinice do których my psa zawiozłyśmy) co zostanie przez nas zeskanowane i upublicznione.
Nasze działania nie miały na celu chęci zarobku, zrobienia reklamy Fundacji, itd. Od początku to powtarzałyśmy.
Jeżeli ktoś czuje się oszukany i chce zwrotu wpłaconych pieniędzy – proszę o priv, zwrot zrobię.
Ale informuję raz jeszcze, że nasze działania miały na celu pomoc psu, bo chyba nikt normalny, przy zdrowych zmysłach nie zostawił by psa w takim stanie w warunkach schroniskowych.
Nadal w dalszym ciągu nie wiemy co mogło być przyczyną takiego stanu psa. Dowiedziałyśmy się, że weterynarz który go szył stwierdził, że pies był po wypadku. Czy to prawda? Nie wiemy.
Pytanie: Dlaczego weterynarz odesłał psa do Punktu w takim stanie? Dlaczego pies musiał mieć usuwaną gałkę oczną, a drugą rozszytą i zszytą ponownie? Dlaczego musiała być zrobiona plastyka ogona i odbytu oraz usunięte dwa kręgi? Dlaczego z ogonka lała się ropa, śmierdziało przeokrutnie i musiał mieć założone dreny?
A teraz niech się dzieje co chce, nasze psychiki są na skraju załamania.
Jeżeli chodzi o Tobiego, będzie nadal leczony, po opuszczeniu kliniki mamy dla niego dom tymczasowy w Sosnowcu, a potem oczywiście będziemy mu szukać nowego domu.
Aleksandra Gruszczyńska
Klaudia Stypuła

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto