Jedna z autorek, Teresa Włodarska, nie żyje, dla drugiej - dr Bronisławy Spyry - książka jest już jak obca.
Tyle czasu minęło.
- Muszę ją dopiero przeczytać - mówi.
Nie wierzyła, że kiedykolwiek ta praca ujrzy światło dzienne. Izba Rzemieślnicza, która ją zleciła, zapłaciła autorkom za przygotowanie, ale druku się nie podjęła.
Rzemiosło było źle widziane
- To miała być historia rzemiosła na całym Śląsku jako praca zbiorowa archiwistów i historyków z różnych ośrodków - wspomina dr Bronisława Spyra. - Niestety, pewnie Izbie nie udało się w końcu zdobyć pieniędzy na druk. W czasach PRL-u rzemiosło nie było zbyt dobrze widziane...
Maszynopis trafił więc do Archiwum Książąt Pszczyńskich, gdzie obie autorki pracowały, i był gotów służyć zainteresowanym zebraną wiedzą. I wyglądało na to, że tak już pozostanie. Na szczęście dla szerokiego kręgu miłośników historii ziemi pszczyńskiej książka została wreszcie wydana przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Pszczyńskiej przy finansowym wsparciu miasta i powiatu. Jest kopalnią arcyciekawych szczegółów z przeszłości tej ziemi.
Pszczyńskie sukna docierały do Turcji
- Najciekawsza jest historia tutejszych sukienników, którzy bardziej niż jakikolwiek inny zawód przeżyli swój wielki rozkwit i równie wielki upadek - mówi dr Bronisława Spyra.
Złoty wiek sukiennictwa przypada na lata 1780-81. "Pracowało wówczas w Pszczynie 126 sukienników (na około 1.800 mieszkańców - przyp. red.), dla których z rządowych funduszy zbudowano magazyn, by zapobiec zastojom produkcji, spowodowanym brakiem surowca. Produkcja sukienników na tak szeroką skalę siłą rzeczy przerastała potrzeby lokalnego rynku. Eksportowano więc sukno i wyroby kapelusznicze do Polski, a w szczególności do Małopolski, która przez szereg lat była pośrednikiem dla sukiennictwa pszczyńskiego w dalszym eksporcie na Wschód i Południe. Za pośrednictwem kupców polskich sukna pszczyńskie docierały nawet do krajów bałkańskich, do Turcji i Rosji. Sukiennicy pszczyńscy na własnych furmankach trafiali ze swoim towarem do Oświęcimia, Krakowa, Bytomia, Raciborza, Żywca, Opawy i Brna."
Książę sprzedawał bogatszym
Upadek sukiennnictwa datuje się na wiek XIX. Jednym z powodów był brak surowca. "W miastach hodowla owiec była zabroniona, natomiast wełnę po wsiach skupowali obcy kupcy i handlarze dysponujący większą gotówką", czytamy w książce. Nawet książę nie liczył się zbytnio z potrzebami miejscowego sukiennictwa i wełnę sprzedawał tam, gdzie więcej płacono, czyli przede wszystkim do Wrocławia.
Choć w swoim najlepszym okresie sukiennicy stanowili 7 proc. społeczeństwa pszczyńskiego, nie doczekali się tu ulicy Sukienników czy Sukienniczej. Do dziś natomiast przetrwała ulica Tkacka, choć tkactwo lniane było raczej domeną wsi.
Kapelusze z Pszczyny dla konfederatów barskich
Swojej ulicy nie mają również kapelusznicy, których złoty wiek pokrywa się mniej więcej z czasem rozkwitu sukiennictwa. W roku 1769 otrzymali nawet zamówienie od konfederatów barskich. Dużym powodzeniem cieszyły się także wyroby pszczyńskich pończoszników z lansberskiej wełny.
Nie sposób w jednym artykule oddać mnogości ciekawostek, jakimi wypełniona jest książka dr Bronisławy Spyry i śp. Teresy Włodarskiej. Warto po nią sięgnąć samemu, a najlepiej mieć ją na własność jako jeden z podręczników historii ziemi pszczyńskiej, gdzie doskonale widać przeplatanie się dziejów naszej małej ojczyzny z wielką historią całego kraju. Tego nie ma w szkolnych podręcznikach historii. Tego można nauczyć się tylko z takich pozycji jak ta.
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?