- Wcześniej można go było spotkać przy szkole. Po lekcjach praktycznie grał tam do wieczora - wspomina Tadeusz Przybyła, gospodarz klubu LKS Goczałkowice Zdrój.
- Kiedy przychodziło lato i wakacje, już o 9 rano zbieraliśmy się na boisku. Czasem chłopaków się nazbierało na 3-4 drużyny - opowiada Paweł Kanik, rówieśnik i sąsiad Łukasza Piszczka. - Z resztą do dzisiaj tak zostało, że ciągle ktoś tutaj gra, chociaż rzadziej - dodaje.
- To były jeszcze te roczniki, co na boisku przebywały całymi dniami - mówi Monika Młodzik, nauczycielka wychowania fizycznego i wychowawczyni Łukasza. A jak go wspomina jako ucznia i wychowanka? - Chciałabym dzisiaj mieć chociaż jednego takiego ucznia. On zawsze był uśmiechnięty, a do tego kulturalny.
I pomimo że Łukasz do prymusów nie należał, nigdy nie miał też problemów z nauką - Wiadomo, że ta piłka była dla niego najważniejsza, ale nie było też sytuacji, żeby musiał coś zdawać, czy poprawiać - opowiada nauczycielka.
To co dzisiaj możemy usłyszeć na temat obrońcy Borussii to zgodne opinie, że pomimo sukcesu sodówka do głowy mu nie uderzyła. - Nie pokazuje że jest gwiazdą, ostatnio rozegrał mecz z dzieciakami, na tym samym boisku szkolnym. To było dla nich niesamowite przeżycie - mówi Paweł Kanik.
- Jak wraca do Gocząłkowic to zajrzy też na mecz LKS-su - mówi Przybyła. - Nie zapomina o nas. To jest ważne.
Monika Młodzik nie tylko dobrze wspomina swego wychowanka, ale też jest jego fanką. - Sama zasiadam przed telewizorem, kiedy gra Borussia, i oglądam jak tam biega za tą piłką. Zawsze był dobrze wysportowany i wszechstronny, to dzisiaj procentuje. - mówi. - Jestem pewna, że jeszcze dużo osiągnie.
A my liczymy na Łukasza podczas Euro.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?