Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Latarnia czarnoksięska - nowy nabytek i projekt Stefanii Dyduch [ZDJĘCIA]

Jolanta Pierończyk
Latarnia czarnoksięska Stefanii Dyduch
Latarnia czarnoksięska Stefanii Dyduch Jolanta Pierończyk
Latarnia czarnoksięska, zwana też magiczną, to nowy nabytek i projekt Stefanii Dyduch, naszej laureatki plebiscytu Osobowość Roku 2017 w Tychach w kategorii Kultura. Chce organizować spotkania, w których lampa ta nie będzie tylko eksponatem, ale sprawcą przeżycia atmosfery, jakiej doświadczali ludzie w przeszłości..

Latarnia czarnoksięska zwana też magiczną to najnowszy nabytek w bogatej kolekcji Stefanii Dyduch, naszej laureatki plebiscytu „Osobowość Roku 2017” w kategorii Kultura. Brzmi trochę niesamowicie i tajemniczo, ale jest to praprzodek naszego rzutnika czy wyświetlacza przezroczy. Wynalazek XVII-wieczny. Ze świecą jako źródłem światła.

W krótkim czasie udało mi się do tego dokupić odpowiednie diapozytywy szklane, a dopełnieniem całości było natrafienie na scenę w filmie „Dama w czarnym welonie”, w której kobieta pokazuje 7-leniej dziewczynce diapozytywy z podróży do Rzymu. W ten to niby przypadkowy zbieg okoliczności zdobyłam i sprzęt, i wiedzę o tym, jak to funkcjonowało

– opowiada Stefania Dyduch.
Kropkę nad i postawiła znajoma pochodząca z Rzepiennika Strzyżewskiego (w powiecie tarnowskim), jednej z ostatnich w Polsce zelektryfikowanych miejscowości, gdzie prąd podciągnęli dopiero w 1968 r.

- Ja taką latarnię pamiętam z dzieciństwa – powiedziała.
- Tak? A co oglądaliście? – zapytała Stefania Dyduch.
- Nie wiem. Nie pamiętam – rzekła znajoma.
- Jak to nie wiesz?
- No nie wiem. Zapamiętałam tylko tę niezwykłą atmosferę zaciemniania okien, wkładania zapalonej świecy i skupienia na obrazie. Ten cały proces przygotowywania do czegoś niecodziennego miał taką siłę i magię, że to, co było potem albo nie było już takie mocne, albo nie miało takiego znaczenia. Dość, że tego nie pamiętam – powiedziała znajoma.

Stefania Dyduch postanowiła wtedy, że latarnia czarnoksięska to będzie jej kolejna oferta dla instytucji kultury, gdzie podczas spotkań z dziećmi będzie mogła przenieść je do czasów, gdy bajki można było oglądać tylko w taki sposób.

Chciałabym przy tej okazji zafundować moim odbiorcom chwilę zatrzymania w życiu, spowolnienia i uświadomienia, jak dobrze nam dzisiaj, gdy mamy daleko bardziej zaawansowany sprzęt do oglądania różnego rodzaju filmów, nie mówiąc już o łatwości ich tworzenia

– mówi Stefania Dyduch, podkreślając, że miałaby to być z jej strony próba zahamowania fali malkontenctwa w naszym społeczeństwie, które ma wiele, a ciągle jest z czegoś niezadowolone. W społeczeństwie, które zatraciło umiejętność cieszenia się tym, co ma.
- To byłaby też próba wzbudzenia refleksji na temat chronicznego braku czasu. Zastanowienia się nad tym, jak to jest, że mamy urządzenia, dzięki którym szybciej niż nasi przodkowie możemy wyprać, wyprasować, ugotować, wysprzątać, dojechać, a jednak nie zyskaliśmy czasu – mówi Stefania Dyduch.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto