Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Jak to, umarłam?" ZUS uśmiercił 65-letnią emerytkę ze Śląska i odebrał jej emeryturę

Patryk Osadnik
Patryk Osadnik
zdjęcie poglądowe / arc.
Pani Wanda przyszła do banku, gdzie dowiedziała się, że według systemu nie żyje, a wypłata jej emerytury została wstrzymana. - Nogi się pode mną ugięły - opowiada w rozmowie z Nowinami Gliwickimi. Okazało się, że błąd popełnił jeden z pracowników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - Ubolewamy nad tym, co się stało - przekonuje rzeczniczka ZUS.

Cała historia, którą jako pierwsze opisały Nowiny Gliwickie, brzmi jak żart, ale Wandzie Mizerskiej wcale do śmiechu nie było. Pani Wanda to emerytka z Gliwic, która urodziła się w 1955 roku. 18 sierpnia miała wyjechać do Niemiec, więc dzień wcześniej wybrała się do banku, żeby uregulować swoje sprawy i tam wszystko się zaczęło.

- „Może pani zdjąć maseczkę?”, zapytała pracownica banku. Pani Wanda nawet się ucieszyła, bo zakrywanie ust i nosa utrudnia oddychanie. Gdy twarz została odsłonięta, pracownica ponownie przyglądała się klientce, nerwowo badając i dowód, i system bankowy. Wreszcie na pomoc wezwała koleżankę, obie, po cichu, wymieniały uwagi - pisze Marysia Sławańska z Nowin.

Po chwili zmieszana stwierdziła, że nie wie jak ma to powiedzieć, ale system pokazuje, że pani Wanda od 27 lipca nie żyje, a na polecenie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych emerytura została zatrzymana i cofnięta.

- Nogi się pode mną ugięły. W pierwszej chwili pomyślałam, że ktoś włamał mi się na konto i ukradł pieniądze. Ale tego, co usłyszałam, się nie spodziewałam. Jak to umarłam?! Przecież jestem tu, stoję, a jutro jadę do Niemiec! - opowiada emerytka.

Zgodnie z zaleceniem pani Wanda wybrała się to oddziału ZUS w Gliwicach, gdzie stanowczo ominęła kolejkę. - Nie będę czekała na numerek i stała w kolejce, bo ja, proszę pana, od 27 lipca nie żyję! - poinformowała pracownika.

- Od pracownicy biura usłyszałam, że muszę sprawę załatwić w oddziale w Zabrzu. Powiedziałam: „o, nie, to wy zawaliliście, nie ja, nigdzie się stąd nie ruszę”. No bo niby czemu mam tracić czas i pieniądze na paliwo? I wie pani, okazało się, że jednak można wszystko załatwić na miejscu - mówi pani Wanda w rozmowie z NG.

65-latce udało się naprawić problem w systemie ZUS. Straciła jednak kilka godzin i musiała na nowo wyrobić kartę płatniczą oraz zlecać przelewy w banku.

Rzeczniczka prasowa ZUS w województwie śląskim wyjaśniła później dziennikarce Nowin Gliwickich, że doszło do błędu ze strony pracownika, który na podstawie akty zgonu źle zidentyfikował zmarłą kobietę o zbieżnym imieniu i nazwisku.

- Ubolewamy nad tym, co się stało. To efekt kilku czynników i błędu ludzkiego. W stosunku do winnych wyciągnięte zostały już konsekwencje służbowe - poinformowała Beata Kopczyńska z ZUS.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto