Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak oceniacie pamiątki z Pszczyny?

Sylwia Plucińska
Ten  topór ze sklejki  Roman Kieloch własnoręcznie ozdobił żubrem
Ten topór ze sklejki Roman Kieloch własnoręcznie ozdobił żubrem Sylwia Plucińska
Żubry, zamek, księżnę Daisy "z obrazka", monetę własnoręcznie wybitą, widokówki, oblaty i drewniane zabawki - to może kupić turysta na straganach w pszczyńskim parku

Jak wygląda pamiątka z Pszczyny? Czy miasto, którego włodarze na każdym kroku podkreślają, że turystyka to pierwsza dziedzina gospodarki interesuje się tym, co goście stąd wywożą oprócz wrażeń? Można wątpić.

Targowiskiem pamiątkarskich różności jest park. A dokładnie część najbliższa bramy wejściowej od strony Basztowej. W dzień powszedni stoi tu cztery-pięć kramików. Nie za pięknych. Cienkie metalowe konstrukcje z ladą i daszkami z zielonego plastiku. Ze stojącym po sąsiedzku wucetem i wypożyczalnią rowerów-wózków tworzą odpustową dekorację. Dopełnia jej jeszcze bajecznie kolorowa lokomotywka z wagonikami. Najnowszy bajer dla najmłodszych.

- Kiedy zaczynałem handlować w kwietniu tego roku zaproponowałem miastu, że postawię na swój koszt ładną drewnianą budkę, ale nie dostałem zgody. Mają być stragany - mówi pan Tomek.

Na jego stoisku można kupić patatajkę, ptaszki-klepaki na kółkach, drewniane zabawki, rzeźbione koniki. Wszystko ręczna robota. Dlatego nie mogą być tanie i nieczęsto trafiają się na nie amatorzy. - Najlepiej schodzi towar odpustowy. Różne błyskotki, koraliki, maskotki, magnesy na lodówkę itp.

Nikt nie zwraca uwagi na to, że pod widoczkiem zamku Ludwika Bawarskiego (dość marnej kopii) jest napis Pszczyna. O ten napis chodzi i tę piątkę, za która można go mieć. Panu Tomkowi dobrze schodzą owcze serki. Ma swojego producenta oscypków i korbaczyków w Beskidzie. Pani Mariola, która przyjeżdża tu dość często z Krakowa zawsze kupuje kilka. Ewa Kieczka, pszczynianka mieszkająca w Holandii zagląda na kramik pana Tomka, żeby kupić coś dla znajomych. - Myślałam o czymś ludowym, ale pszczyńskim, żeby zawieźć moim znajomym. I nic takiego nie widzę. Myślę np. o płaskorzeźbie zamku czy jakichś obrazkach. Pszczynę można pokazać w ładny sposób - przekonuje.

Małżeństwo Kielochów handluje pamiątkami w parku od dziesięciu lat. Pierwsi mieli oblaty, jak jeszcze były w kolorowych pudełkach z widokami Pszczyny. Ich kram wygląda jak sklep z 1001 drobiazgów. - A myśli pani, że to wystarczy? Ludzie pytają o takie, rzeczy, że człowiek musiałby tu mieć supersam - mówi pani Krystyna. - Ostatnio jakaś moda się zrobiła na naparstki. Mają być porcelanowe, z napisem "Pszczyna" oczywiście. Magnesów szukaj i przede wszystkich tanich rzeczy. Dlatego Roman Kieloch kupuje chińske termometry żeliwne czy dzwonki z różnymi ozdóbkami i w wolnych chwilach przerabia na pszczyńskie. Najczęściej z żubrem. Żubry, z masy drewnopodobnej, też są made in China. - Za 8 zł można kupić - mówi pan Roman. W Pszczynie nie ma żadnego dostawcy, poza producentem oblatów. Towar Kielochów pochodzi z Białowieży, okolic Poznania, znad morza. "Masz przerąbane" głosi napis na drewnianym mieczu "z Pszczyny". Na innej deseczce dwie owalne kulki na łańcuszku z napisem "Jaja Ślązaka". I jeszcze żabki na gumkach, głowy żubrów wypalane na desce, topór z naklejoną przez Romana podobizną żubra.

Z obrazka patrzy Daisy, a obok łyżka z dziurką dla tych, co się odchudzają. Brać, wybierać...

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto