Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Do świętego Mikołaja w Pierśćcu pielgrzymują tysiące wiernych

Wojciech Trzcionka
Żeby wydarzył się cud, trzeba potrzeć chusteczką plecy figury świętego Mikołaja, a potem przyłożyć szmatkę w chore miejsce.
Żeby wydarzył się cud, trzeba potrzeć chusteczką plecy figury świętego Mikołaja, a potem przyłożyć szmatkę w chore miejsce.
Święty Mikołaj z Pierśćca to nie automat, że jak się wrzuci 2 złote, to zaraz jest cud - opowiada proboszcz ks. Jerzy Horzela. Ale cuda jednak się zdarzają. Na początku grudnia proboszcz zawsze ma urwanie głowy.

Święty Mikołaj z Pierśćca to nie automat, że jak się wrzuci 2 złote, to zaraz jest cud - opowiada proboszcz ks. Jerzy Horzela. Ale cuda jednak się zdarzają.

Na początku grudnia proboszcz zawsze ma urwanie głowy. Nie żeby sam chodził w przebraniu i roznosił prezenty. W grudniu do jego parafii w Pierśćcu koło Skoczowa przybywają setki pielgrzymów modlić się do świętego Mikołaja, który jest patronem sanktuarium.

Ucałować relikwiarz

Do świąt kościół odwiedzi ponad 5000 pielgrzymów z całej Polski. - Pokazujemy ludziom prawdziwego Mikołaja, a nie jakiegoś klauna z Laponii, który został stworzony dla pieniędzy i błazenady - przekonuje ks. Horzela.

Świątynia w Pierśćcu jest jedną z kilku w Polsce, w których znajdują się relikwie biskupa z Miry. Przywiózł je z włoskiego Bari w 1964 roku kardynał Bolesław Kominek. Pielgrzymi zjeżdżają do Pierśćca jednak nie tylko po to, żeby ucałować relikwiarz ze szczątkami świętego - malutki fragment kości. Na ołtarzu stoi figura świętego Mikołaja, która ma niezwykłą moc uzdrawiania. I to ona głównie przyciąga.

To nie był pożar

Figurę przed czterema wiekami, jak mówi legenda spisana przez Zofię Kossak, wyrzeźbił Mikoła, prosty pasterz. Kiedy skończył, zostawił ją na środku stajni i poszedł spać. Obudziły go krzyki alarmujące o pożarze stajni. Zbiegli się mieszkańcy całej wioski, by gasić ogień. Nie był to jednak pożar. To blask bił od Mikołowej rzeźby.

Choć figura już nie świeci, wierni nadal wierzą w jej nadprzyrodzoną moc. To dlatego po dziś dzień przynoszą do kościoła chusteczki oraz fragmenty ubrań i pocierają nimi otoczoną kultem figurkę. Mówią, że potem należy przyłożyć chusteczkę w chore miejsce i czekać na cudowne uzdrowienie. Sam proboszcz przyznaje, że zna osoby, które przyjechały do jego kościoła poważnie chore, a po jakimś czasie zdrowe wracały dziękować za cudowne uzdrowienie. - Trzeba jednak bardzo mocno wierzyć. Bo to nie figura uzdrawia, to wiara czyni cuda - mówi.

Wypolerowany święty

Każda wizyta pielgrzymów zaczyna się od nauki pieśni o św. Mikołaju. "Wspomożycielu ubogich, Obrońco dziewic, Opiekunie żeglujących, Wskrzesicielu umarłych, Ucieczko chorych, Walczący ze zbrodniami, Zdrowie niemocnych, Podporo więźniów, Szczodry jałmużniku, Opiekunie sierot, Opiekunie rodzin" - śpiewają wierni w litanii do św. Mikołaja. Potem jest msza, po której każdy może pocałować relikwie. Wreszcie pielgrzymi przechodzą za ołtarzem, by potrzeć przyniesione rzeczy o drewnianą postać biskupa. Plecy figury są już od tego wypolerowane.

Cuda zdarzają się później. Jak choćby uzdrowienie chłopca chorego na raka żołądka. Był już w ciężkim stanie, ale ktoś podarował mu chusteczkę z Pierśćca i mały stanął na nogi. Lekarze byli w szoku. Dzisiaj dorosły już mężczyzna ciągle przyjeżdża do sanktuarium dziękować Mikołajowi za życie.

Takich historii jest więcej. - Gdy miałam roczek, mama przywiozła mnie do tego sanktuarium. Byłam ciężko chora, konałam, ale w Pierśćcu odzyskałam siły. Od tamtego czasu, co roku 6 grudnia, przyjeżdżam dziękować św. Mikołajowi za życie - mówi ze łzami w oczach pani Maria z Rudy Śląskiej.

Krystian znowu chodzi

Ksiądz Horzela pokazuje listy dziękczynne, które napisali odratowani pielgrzymi. Ostatni, jaki dostał, jest niezwykły. To cała historia choroby Krystiana z pełną lekarską dokumentacją oraz list od rodziców. Chłopak miał białaczkę i uczulenie na leki. Miesiącami leżał w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, przechodził kolejne terapie i chemie. Gdy rodzice usłyszeli o sanktuarium w Pierśćcu, postanowili spróbować. Przyjechali, potarli chusteczką św. Mikołaja, a potem przyłożyli ją do ciała chorego Krystiana. Nie żeby od razu wstał, ale poczuł się dużo lepiej, objawy stopniowo zaczęły ustępować. - Chłopak już chodzi - cieszy się proboszcz ściskając w ręku całą dokumentację choroby Krystiana.

Ale ludzie przyjeżdżają do Pierśćca nie tylko dla cudów. - Chcę pokazać dzieciom, że prawdziwy święty Mikołaj to nie krasnal z dużym nosem i w śmiesznej czapce, który chodzi po ulicy i rozdaje cukierki. Prawdziwy święty Mikołaj to dostojny biskup Miry. Nie rozdaje prezentów, ale naprawdę czyni cuda - mówi jeden z pielgrzymów. Inni żartują: - Jedź do Pierśćca, może dobrego męża wymodlisz. Proboszcz też czasem prosi o wstawiennictwo świętego Mikołaja u Boga. - Niekiedy pomaga - przekonuje ksiądz Horzela.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto