Barometr Zawodów, czyli prognoza zapotrzebowania na pracowników, jest corocznie przygotowywana dla całego kraju przez Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie, na zlecenie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Raport wskazuje zapotrzebowanie na pracowników w danym roku, odpowiada na pytanie, które zawody są deficytowe, w równowadze i nadwyżkowe.
Z tegorocznej edycji wynika, że w skali ogólnopolskiej specjalistów brakuje w 29 specjalnościach. Reszta zawodów jest w równowadze. Nie ma żadnego nadwyżkowego zawodu, czyli tego, w którym osób o danej profesji jest znacznie więcej niż zapotrzebowanie na rynku.
Najbardziej poszukiwani przez pracodawców w Polsce są m.in. cieśle, dekarze, kucharze, spawacze, lekarze, pielęgniarki, psycholodzy, nauczyciele, kierowcy i pracownicy służb mundurowych. W poprzedniej edycji badania wśród deficytowych zawodów nie było nauczycieli przedszkolnych oraz pracowników służb mundurowych. 2024 to już trzeci rok z rzędu bez żadnej profesji, która byłby nadwyżkowa w skali całego kraju. Oznacza to, że sytuacja pracowników jest stabilna.
Eksperci Personnel Service wskazują, że utrzymujące się niedobory wskazują na trwałe niedopasowanie popytu i podaży na rynku pracy.
– Od kilku lat lista deficytowych zawodów pozostaje zbliżona. To pokazuje, że nie ma bezpośredniego dopasowania kompetencji pracowników do wymagań rynku pracy. Nie oznacza to jednak dużego bezrobocia, mimo że w 2024 roku, podobnie jak w poprzednim, spodziewam się malejącego zapotrzebowania na pracowników. Jednak z punktu widzenia corocznego kurczenia się rynku pracy o nawet 150 tys. osób nie mamy zawodów deficytowych, a pracujących ogólnie brakuje. Dlatego luki są łatwo wypełniane, co nie zmienia faktu, że problemem jest niedopasowanie edukacji do zapotrzebowania na rynku pracy. Potrzebujemy dekarzy, cieśli, ślusarzy, kierowców, a wciąż kształcimy rzesze humanistów – mówi Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy, założyciel Personnel Service.
Na kulejący system edukacji, niedopasowany do współczesnego rynku pracy, wskazują również inni eksperci.
- Początek nowego roku pokazuje, że cały czas brakuje specjalistów z wykształceniem zawodowym. Tak jak w ubiegłym roku, problem występuje z pracownikami fizycznymi w branżach budowlanej, produkcyjnej i transportowo-logistycznej - mówi Sylwia Michałowska, Business Development Manager w LeasingTeam Group.
Specjaliści podkreślają, że nie jest to wcale nowe zjawisko, a przyczyn niedoboru pracowników jest wiele.
- Ten trend nie jest nowy i będzie się jeszcze nasilał z uwagi na tempo rozwoju biznesu, niekorzystną sytuację demograficzną oraz nie najlepiej dopasowany do wymogów współczesnego rynku pracy system szkolnictwa - wyjaśnia Hubert Laśkiewicz, Business Development Manager w LeasingTeam Group.
Podkarpacie określane jako specyficzny i trudny rynek pracy. Najwięcej dobrze płatnych ofert jest w powiatach przemysłowych i dużych miastach regionu. Na samym szczycie listy zawodów deficytowych w województwie znaleźli się elektrycy, elektromechanicy i elektromonterzy oraz kierowcy samochodów ciężarowych i ciągników.
Barometr Zawodów 2024 wskazuje, że problemu ze znalezieniem lub zmianą pracy w tym roku nie powinni mieć też kierowcy autobusów, spawacze, operatorzy i mechanicy sprzętu do robót ziemnych. Ogólnie wszyscy fachowcy z "budowlanki" mogą być spokojni o zatrudnienie.
- Siatka wynagrodzeń w branży produkcyjnej na Podkarpaciu jest dość rozpięta. Doświadczeni stolarze mogą liczyć nawet na 9 820 zł brutto, elektrycy i elektromechanicy miesięcznie są w stanie zarobić 9 500 złotych brutto, a operatorzy obrabiarek skrawających do 8 250 złotych brutto. Ślusarze i spawacze przy zatrudnieniu na podstawie umowy o pracę zarabiają odpowiednio 7 820 złotych i 6 500 złotych brutto. Oczywiście mówimy tu o wykwalifikowanych specjalistach. Stawki dla pomocników są zdecydowanie niższe - mówi Justyna Gosk, dyr. operacyjny w LeasingTeam Group.
Według danych agencji pracy LeasingTeam kierowcy samochodów ciężarowych w podkarpackich firmach mogą zarobić od 4 800 złotych do nawet 12 000 złotych brutto. Są to kwoty zbliżone do tych oferowanych na Dolnym Śląsku i tylko niewiele niższe niż w województwie mazowieckim. Mniej zarobią natomiast kierowcy autobusów, którzy na umowie o pracę mogę liczyć na 4 242 zł do 7 800 zł brutto.
Elektryków, elektromechaników i elektromonterów brakuje w każdy powiecie Podkarpacia, najgorzej jest w powiecie mieleckim. Tylko w powiecie niżańskim jest równowaga. Jeszcze gorzej jest z kierowcami samochodów ciężarowych. Tych również brakuje w całym regionie, ale szczególnie duży deficyt występuje w aż czterech powiatach: mieleckim, dębickim, ropczycko-sędziszowskim oraz lubaczowskim. Równowaga jest tylko w powiecie sanockim. Spawaczy bardzo brakuje w Krośnie oraz powiatach krośnieńskim i mieleckim. Równowaga jest na południu, w powiatach bieszczadzkim, leskim i sanockim.
Są też na Podkarpaciu profesje nadwyżkowe, specjalistów jest więcej niż miejsc pracy. To m.in. fotografowie, których nadmiar jest szczególnie w Rzeszowie oraz powiatach rzeszowskim, ropczycko-sędziszowskim oraz jarosławskim. W czterech powiatach jest nadwyżka osób zajmujących się obsługą ruchu turystycznego. Chodzi o powiaty: mielecki, ropczycko-sędziszowski, jasielski i jarosławski.
Strefa Biznesu: Praca sezonowa. Jaką umowę podpisać?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?