Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bajka bez happy endu

Rozmawiała: Jolanta Pierończyk
Christine Rickards-Rostworowska, w tle portret księżnej Daisy. Fot. DZ
Christine Rickards-Rostworowska, w tle portret księżnej Daisy. Fot. DZ
Rozmowa z Christine Rickards-Rostworowską, która pisze książkę o Daisy, księżnej pszczyńskiej Dziennik Zachodni: Jaka Daisy rysuje się w pani książce? Christine Rickards-Rostworowska: Jako bardzo dzielna kobieta, ...

Rozmowa z Christine Rickards-Rostworowską, która pisze książkę o Daisy, księżnej pszczyńskiej

Dziennik Zachodni: Jaka Daisy rysuje się w pani książce?
Christine Rickards-Rostworowska:
Jako bardzo dzielna kobieta, której życie dało wiele, ale i mocno doświadczyło. Do końca swoich dni udało się jej jednak zachować – jak mówią Francuzi – słońce w sercu, czyli pogodę ducha. Do końca stać ją było na dowcip.

DZ: A co z legendarną urodą księżnej Daisy?
ChR-R:
Była bardzo piękna, bardzo wysoka (mierzyła sześć stóp, czyli jakieś 187-188 cm). Kiedy wchodziła do salonu, to jakby słońce wchodziło. Jaśniała, przyciągała wzrok. Była czarująca, zabawna. Chyba lubiła swoją władzę nad mężczyznami. Lubiła mieć w nich swoich niewolników. Myślę, że wielu z nich nieświadomie skrzywdziła.

DZ: Drogo za to wszystko zapłaciła.
ChR-R:
Drogo... Trudno powiedzieć jak to wszystko wyglądałoby, gdyby nie wojny. Może jej sytuacja byłaby zupełnie znośna, choć sama choroba była okrutna i na pewno mocno dała się jej we znaki.

DZ: Czy już wiemy, co to była za choroba?
ChR-R:
Wszystko wskazuje na stwardnienie rozsiane, znane ze swoich przypływów i odpływów. Były więc okresy, kiedy czuła się bardzo źle, ale przychodził czas, gdy te uciążliwości zanikały i mogła normalnie żyć. Jej problemy ze zdrowiem zaczęły się dość wcześnie, ale starała się je ukrywać. Nasiliły się kilka lat po wojnie. Wtedy Daisy coraz bardziej traciła sprawność – miała kłopoty z poruszaniem się, z mówieniem.

DZ: Czy Daisy kiedykolwiek żałowała swojego małżeństwa z księciem Janem Henrykiem XV?
ChR-R:
Na pewno nie chciała za niego wychodzić. Zrobiła to pod wpływem matki. Małżeństwo funkcjonowało mniej więcej dobrze, choć raczej mniej niż więcej. Ale takie to były czasy. Podobnych małżeństw nie brakowało. Sama Daisy też różnie się na ten temat wypowiadała, raz żałowała, innym razem nie. O rozwodzie zaczęła mówić jeszcze przed końcem pierwszej wojny światowej. Myślę jednak, że wydawało się jej, iż może tym samym zyskać wolność i swobodę w podróżowaniu, zachowując wszystkie przywileje. Niestety, nie wzięła pod uwagę ekonomicznej sytuacji Niemiec po wojnie, która nie pozwoliła na takie życie, jakie sobie wyobrażała. Wydawało się jej, że życie będzie nadal piękne, że uwolni się od męża, ale nadal będzie otoczona przyjaciółmi, że będzie mieć piękny dom. Rzeczywistość okazała się inna. W latach 30. naprawdę żałowała decyzji o rozwodzie. Myślę, że jej mąż czuł to samo.

DZ: Spotkała pani ludzi, którzy ją pamiętali?
ChR-R:
Oczywiście, zarówno w Anglii, jak i we Francji i w Polsce. We Francji, w La Napoule, gdzie miała swoją willę (niedaleko Cannes) spotkałam mężczyznę, który miał 10 lat, gdy Daisy tam przyjeżdżała. Pamięta ją na plaży, zawsze w otoczeniu dzieci, które częstowała ciasteczkami i kanapkami. Mówił, że była bardzo piękna. Miała w La Napoule wzgórze, po którym lubiła spacerować i które kazała obsadzić frezjami. One tam ciągle są. Inaczej zapamiętał ją inny pan, który jako dziecko poszedł z matką do księżnej w odwiedziny podczas jej pobytu w Monachium. Słyszał, że idzie na spotkanie najpiękniejszej kobiety świata i był bardzo rozczarowany, bo wcale piękna już wówczas nie była. Pamięta natomiast jej dobry humor. Pamięta też, że jadła czekoladę, a ponieważ miała problemy z jedzeniem, czekolada wypływała z ust i służąca Dolly ją wycierała.

Kim była Daisy
Wczoraj minęły 62 lata od śmierci Marii Teresy Cornwallis-West, księżnej pszczyńskiej zwanej Daisy. Angielka, blisko związana z dworem króla Edwarda VII i Jerzego V, była spokrewniona z największymi domami arystokratycznymi Wielkiej Brytanii. Jako jedna z najpiękniejszych dam Europy, poślubiła w 1891 r. księcia pszczyńskiego Jana Henryka XV, który pracował wówczas w Londynie w niemieckiej placówce dyplomatycznej.
Po pierwszej wojnie światowej rozwiodła się z mężem, który powtórnie ożenił się z młodą arystokratką hiszpańską Klotyldą Silva y Candanamo. Po zajęciu Książa przez hitlerowców zamieszkała w willi parkowej Zamku Wałbrzych, gdzie w osamotnieniu zmarła w 1943 roku.


Christine Rickards-Rostworowska jest jak Daisy pół-Angielką, pół-Irlandką. Od 20 lat mieszka w Polsce, w Krakowie, jest żoną hrabiego Bogusława Rostworowskiego, który urodził się i wychował w Szkocji. Zbieranie materiałów do książki o Daisy trwa od około pięciu lat.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto