Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ankiety pani skarbnik

Lleszek Sobieraj
Danuta Kamińska, skarbnik w katowickim Urzędzie Miasta. fot. M. Tomalka
Danuta Kamińska, skarbnik w katowickim Urzędzie Miasta. fot. M. Tomalka
Średni zarobek w Urzędzie Miasta w Katowicach w 2006 roku wynosił 2.896 złotych brutto. I choć niedawno podwyższono wynagrodzenia magistrackich pracowników o pięć procent (co kosztowało budżet miasta ok.

Średni zarobek w Urzędzie Miasta w Katowicach w 2006 roku wynosił 2.896 złotych brutto. I choć niedawno podwyższono wynagrodzenia magistrackich pracowników o pięć procent (co kosztowało budżet miasta ok. 18 mln zł), to i tak za mało, by zatrzymać wielu młodych ludzi. Wysokość zarobków w administracji publicznej sprawia, że w katowickim urzędzie i podległych mu jednostkach wolnych jest obecnie około 40 stanowisk.

Dwa razy więcej

Mieliśmy wolny kierowniczy etat w dziale finansowym i przez dłuższy czas nikt się nie zgłaszał - mówi Danuta Kamińska, skarbnik w UM Katowice. - W końcu znalazłam dziewczynę po studiach znającą zagadnienia finansów publicznych, lecz kiedy zadzwoniłam z propozycją, usłyszałam: "Pani skarbnik, nie stać panią na mnie".

Najmniej problemów z zatrudnianiem ludzi jest w bielskim magistracie; tam poszukuje się tylko kilku pracowników.

- Choć istnieje problem odpływu kadr do sektora prywatnego, muszę przyznać, że każdorazowe ogłoszenie o naborze do pracy sprawia, że otrzymujemy od kilku do kilkunastu podań - mówi rzecznik bielskiej UMTomasz Ficoń.

Osoby z wyższym wykształceniem prawniczym czy ekonomicznym, znający języki obce i legitymujące się przynajmniej trzyletnim stażem pracy, mogą w prywatnych firmach liczyć na 5-7 tysięcy złotych miesięcznie. Do tego trzeba doliczyć szkolenia zagraniczne, premie, samochody służbowe, nie mówiąc o laptopach czy komórkach. Nic zatem dziwnego, że w urzędach i instytucjach samorządowych zaczyna brakować rąk, a raczej głów do pracy.

Sztywny gorset

Chodzi nie tylko o wysokość wynagrodzenia, ale także o system płac - dodaje Danuta Kamińska, skarbnik Urzędu Miasta w Katowicach. - Ten, który obowiązuje, uniemożliwia płacenie za pracę - nagradzana jest raczej dyspozycyjność. Nie ma powiązania wynagrodzenia z jakością pracy, bo nawet jeśli urzędnik wykazuje się inwencją, pomysłowością czy też wykonuje jakieś dodatkowe zadanie, także z własnej inicjatywy, przełożony nie może mu podnieść wynagrodzenia. Skutecznie blokują to tak zwane widełki związane ze stażem, wykształceniem, kwalifikacjami. Co więcej, nie można było nawet wyznaczyć ścieżki kariery, bo każde nowe stanowisko wiązało się z konkursem i nawet jeśli mieliśmy dobrego pracownika, nie mógł awansować. To się zmieniło dopiero trzy miesiące temu.

Z jednej strony, uposażenia w urzędach nie mogą rosnąć szybciej niż dochody własne miast i gmin, bo oznaczałoby to katastrofę dla budżetów, ale z drugiej - oszczędzanie na administracji prowadzi do pewnej urzędowej zapaści. Państwo, które nie ma sprawnego aparatu urzędniczego, po prostu przestaje dobrze funkcjonować.

Po ile zadanie?

Dlatego pytanie: jak zatrzymać dobrych urzędników, nie rozbijając przy tym budżetu, na razie pozostaje bez odpowiedzi. Ale musimy wyjść z impasu.

Jedną z propozycji jest tworzenie w miastach i gminach tzw. budżetów zadaniowych. Przypomina to system zarządzania stosowany choćby w budownictwie. Jest inwestycja, powołuje się menedżera projektu i zespół, który go wykonuje. Ale to ma dobre i złe strony: umożliwia odpowiednie wynagrodzenie urzędnika za dobrze wykonaną pracę, ale co począć, gdy projekt się skończy?

Nie uciekniemy przed zmianą systemu wynagradzania w urzędach. Aby znaleźć skuteczne lekarstwo, trzeba postawić diagnozę. I temu właśnie służą dane z ankiet, które na prośbę pani skarbnik z Katowic wypełniono w urzędach kilku miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich i Śląskim Związku Gmin i Powiatów. Zebrane przez Danutę Kamińską dane pozwolą na opracowanie zmian w systemie wynagradzania urzędników.

Dane z ankiet pokazują dużą rozpiętość w wysokości średniego wynagrodzenia w naszym regionie: od 2.120 zł w Łazach, po 3.317 zł w Knurowie. Podobnie jest w kraju: od 2.680 zł w Białymstoku, po 3.539 zł we Wrocławiu. Dla porównania

- średnia krajowa w sferze budżetowej w 2006 r. wyniosła 2.621 zł; w sektorze przedsiębiorstw (powyżej 10 osób) 2.643 zł. W tabelach podajemy dane szacunkowe

, kwoty brutto w złotówkach bez jednorazowych wypłat, np. nagród jubileuszowych, ekwiwalentów za urlopy, itp.

Ile zarabiają ludzie władzy?

Z danych opublikowanych przez "Życie Warszawy" wynika, iż prezydent RP zarabia około 19 tys. złotych miesięcznie, premier - 13,9 tys. zł. Tyle samo otrzymują marszałkowie Sejmu i Senatu. Wicepremierzy i wicemarszałkowie zarabiają po 12,3 tys. zł. Na podobnym poziomie jest ustalone wynagrodzenie prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Zarobki i diety posłów wynoszą około 12 tys. zł, ministrów po 12 tys. zł.

Pracownicy polskiej administracji publicznej zarabiają najmniej w Europie. W instytucjach Unii Europejskiej w Brukseli pracownicy średniego szczebla otrzymują miesięcznie na rękę od 2,5 do 8,5 tysiąca euro (w zależności od stanowiska). Około 3,8 tysiąca euro miesięcznie zarabiają urzędnicy w administracji regionalnej w Hiszpanii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto