Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alain Delon zwierza się Maryi. Jej figurka jest z nim zawsze i wszędzie

Jolanta Pierończyk
Jolanta Pierończyk
Kadr z programu "Thé ou Café"
Kadr z programu "Thé ou Café" Jolanta Pierończyk
Alain Delon, jeden z największych i najbardziej znanych w świecie aktorów francuskich, przyznał się do swojego uwielbienia dla Matki Bożej. Podczas programu „Kawa czy herbata” na antenie France 2 wyjął z kieszeni maleńką figurkę Maryi i nabożnie pocałował.

- Wierzy pan w Boga?
- Nie, ale wierzę w Matkę Bożą. Kocham Maryję. Uwielbiam - wyznał ponadosiemdziesięcioletni Alain Delon w „Kawie czy herbacie” na antenie France 2.

Prowadząca program Catherine Ceylac próbowała się dowiedzieć, skąd ta miłość do Maryi, ale aktor nie umiał tego wytłumaczyć. Natomiast powtórzył, że jest to kobieta, którą kocha najbardziej ze wszystkich. Że jest to dla niego ktoś więcej niż matka. Nie powiedział, że się do niej modli, ale że do niej mówi. Że się zwierza. Że czuje się słuchany.

I wyjął z kieszeni spodni maleńką figurkę Maryi, którą nabożnie pocałował. Jest z nim zawsze. Zabiera ją wszędzie.

- Kocham ją za to, że była; za to, co zrobiła i co nadal czyni - wyznał legendarny wręcz Alain Delon.

Nie powiedział, skąd u niego takie uwielbienie Maryi, nie powiedział też, kiedy się zaczęło. Nie wygląda na to, by wyniósł je z rodzinnego domu. Z tamtego czasu najbardziej utkwił mu w pamięci rozwód rodziców, po którym nie został ani z mamą, ani z ojcem, ale został oddany opiekunce. Miał wtedy zaledwie cztery latka. Rodzice poukładali sobie życie na nowo, ale u żadnego z nich nie było miejsca dla małego Alaina, który został sam.

Owszem, w wywiadach mówił i mówi wielokrotnie, że wiele w swoim życiu zawdzięcza kobietom, ale nigdy wcześniej nie wypowiedział imienia Maryi.

Szukając momentu, w którym weszła w jego codzienność, może należy mu zadać pytanie: czy Maryja w jego życiu ma związek z Mireille Darc, z którą spędził 15 lat ?

Twarz ma jasną, świetlistą ‚ ale usta czerwone

Mireille Darc, też aktorka, nieżyjąca od czterech lat, nigdy nie nazwała się wielką czcicielką Maryi, natomiast nie ukrywała, że od dzieciństwa (nie mniej trudnego niż dzieciństwo Alaina Delona) była nią zauroczona. Sporo miejsca temu zauroczeniu poświęciła w książce pt. „Tant que battra mon coeur” („Tak długo, jak będzie biło moje serce”), która ukazała się w 2005 r.

„Wyobrażam ją sobie z blond włosami i dużymi, jasnymi oczyma w niebieskiej sukni z odkrytymi ramionami. Twarz ma jasną, świetlistą, ale usta czerwone, pięknie zarysowane. Po prostu piękność”, napisała, nie ukrywając, że kiedy koleżanki marzyły, by zostać piosenkarkami i pokazywać się w telewizji, jej idolką była Maryja i po cichu marzyła, żeby pójść … do klasztoru.

Wśród tekstów, które recytowała sobie, siedząc na migdałowcu w rodzinnym ogrodzie na południu Francji, prócz Maupassanta czy Daudeta było „Zdrowaś Mario”.

A podczas mszy, w chwili przeistoczenia, gdy wszyscy chylili głowy, ona wpatrywała się w światło wpadające przez witraże z nadzieją, że w tym świetle zobaczy ją, Maryję.

„A ona zwróci się do mnie, co natychmiast nadałoby sensu mojemu życiu”, pisze.

Bardzo czekała na dzień swojej pierwszej komunii, tym bardziej że w Prowansji, gdzie Mireille Darc spędziła dzieciństwo, był zwyczaj peregrynacji obrazu Matki Bożej do domów dzieci pierwszokomunijnych, gdzie zostawał na całą noc.

W pamięci Mireille zostało to wydarzenie na całe życie. Mając 63 lata, ze szczegółami wspominała je na kartach swojej książki.

Maryja nie może mieć innych włosów, jak tylko blond

„Umieścimy ją w kuchni, koło pieca, na stole przykrytym białym prześcieradłem. Wszystkie kwiaty w ogrodzie zostały ścięte, by przystroić kuchnię. Wszystkie świece ze sklepu [mama aktorki miała własny sklep - red.] zabrano, by się świeciły przy obrazie przez cały wieczór. (…) Nareszcie! Idzie! Nie, nie przejdzie przez sklep między workami ziemniaków i pętami kiełbasy, dla Niej otworzono drzwi wejściowe do domu. Wchodzi procesja. Kury zostały zamknięte w komórce z narzędziami, żabom nakazano milczenie na ten czas, mam nadzieję, że nic nie zakłóci podniosłości chwili. A nasza kuchnia jest taka piękna, kiedy wchodzi do niej Ona...”

Potem była ta wyczekiwana komunia i zdjęcia komunijne, a na nich Mireille w białej sukience i… czarnych włosach. Rozpaczliwie czarnych, podczas gdy piękne zdają się jej tylko blond włosy. „Takie włosy ma Maryja Panna, nie wyobrażam sobie, by mogła być brunetką”.

Kiedy Mireille Darc zamieszkała w Paryżu, jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobiła, była zmiana koloru włosów. Oczywiście, na blond. „Było to spełnienie dziecięcego marzenia upodobnienia się do Maryi Panny (…) To oczywiście idiotyczne, ale jak tylko wyszłam na ulicę jako blondynka, od razu poczułam się lepiej”.

Piękno, niezmiennie od dzieciństwa, kojarzyło się jej z kolorem słońca, świetlistością.

Jako blondynka związała się z Alainem Delonem, najpiękniejszym mężczyzną świata, jak się wówczas mówiło i jak ona sama zawsze to podkreślała.

Był rok 1968. Mireille miała wtedy 30 lat, Alain trzy lata więcej. Przeżyli razem piętnaście lat.

Opisując ten okres życia, Mireille nie wraca do swojej fascynacji Matką Bożą. Ten temat pojawia się na krótko pod koniec książki, gdy jej mąż, architekt Pascal Desprez, znalazł różaniec jej mamy. „Mogę ci go dać, jeśli chcesz”, powiedziała. „Po co?”, spytał. „Ponieważ chciałam, żebyś ją poznał, żałuję, że to się nie stało”.

Wziął tę jedyną pamiątkę po nieznanej teściowej, schował do kieszeni i - jak Mireille napisała w swojej książce - odtąd nie rusza się bez niego nigdzie.

Choć Mireille Darc i Alain Delon rozstali się w 1983 r., jako dojrzali ludzie, pozostali przyjaciółmi do końca. Kiedy poznała Pascala i przedstawiła go Alainowi, ten powiedział: „Mireille to najdroższa mi osoba na świecie, niech się nią pan opiekuje”.

Alain Delon bardzo przeżył jej śmierć, która nastąpiła 28 sierpnia 2017. Mireille miała 79 lat.

Kiedy w tym samym programie, w którym przyznał się do swojego uwielbiania dla Maryi, Catherine Ceylac spytała, kogo chciałby spotkać w zaświatach, bez namysłu odpowiedział: „Mireille”.

Nie Romy Schneider, jego pierwszą miłość, znaną na cały świat, ale właśnie Mireille. Było to ponad rok po jej śmierci.

Od tego czasu w jego otoczeniu ubyło jeszcze jednej ważnej osoby, z którą rozstał się pół wieku wcześniej, ale do końca pozostał w kontakcie i dobrych stosunkach. To jego ex-żona Nathalie, która odeszła 21 stycznia br. Była jedyną kobieta, która nosiła jego nazwisko. Tak jak Mireille, zmarła w wieku 79 lat.

Małżeństwo Nathalie i Alaina trwało krótko. Ich jedyny syn, Anthony, miał zaledwie cztery lata, kiedy się rozeszli, ale - jak już powiedzieliśmy - pozostali przyjaciółmi. Sam Anthony mówił w wywiadach, że jego matka bywała w Douchy, sztandarowej posiadłości ojca. Potwierdzają to zdjęcia, na których widać Alaina Delona w towarzystwie roześmianych Mireille i Nathalie.

Po śmierci matki Anthony Delon opublikował na Instagramie zdjęcie swoich rodziców przy kawie przy okazji ostatnich świąt Bożego Narodzenia. „Niezniszczalna miłość. 53 lata później”, napisał. A w artykułach, które ukazały się po śmierci Nathalie Delon, można było przeczytać m.in., że Alain Delon obiecał jej, iż nigdy się już nie ożeni. Tak się też stało, a i ona nigdy nie wyszła za mąż, a na pewno nie zmieniła nazwiska.

Śmierć Nathalie była ogromnym ciosem dla Alaina, który w listopadzie skończy 86 lat i od dawna mówi o zmęczeniu życiem i tym wszystkim, co się w świecie dzieje. Nie ukrywa, że jest przygotowany na śmierć. Że wszystko ma opracowane w szczegółach. A egzekutorką ostatniej woli uczynił 31-letnią córkę Anouchkę z 14-letniego związku z holenderską modelką Rosalie.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Alain Delon zwierza się Maryi. Jej figurka jest z nim zawsze i wszędzie - Tychy Nasze Miasto

Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto