Pszczyna: Zalana ul. Brzechwy
Tak po każdej większej ulwie wygląda ulica Brzechwy w Pszczynie. Do 14 budynków dojazd jest tu wtedy niemożliwy. Co kiedy ktoś będzie potrzebował pomocy? Jak ma dojechać karetka?
Walka mieszkańców ul. Brzechwy z urzędnikami trwa od lat. Zaczęła się podczas powodzi w 1997r. Potem, jak mówią było spokojnie, ale do 4 lat problem wraca jak bumerang. Zdaniem mieszkańców władze od kilku lat nie robią nic, żeby poprawić ich warunki mieszkalne. I nikogo nie obchodzi, że dojazd do domów jest tylko do nr 3b, a budynków jest 14.
Pani Jadwiga Machalica, mieszkanka ulicy, twierdzi, że za taki stan rzeczy odpowiadają przede wszystkim niedrożne rowy. – Rowy w ogóle nie są czyszczone – mówi. Co widać i na zdjęciu.
Katarzyna Huptys z Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta w Pszczynie jest jednak innego zdania. Jak mówi, sprawą ul. Brzechwy zajmował się już hydrolog, który przygotował kilka wariantów, które rozwiązałyby problem. Jednak budowa ochrony przeciwpowodziowej tylko dla ul. Brzechwy w najtańszym wariancie kosztowałaby 9 mln zł. A takich pieniędzy miasto nie posiada.
Ponadto, jak twierdzi Huptys, mieszkańcy do swoich domów mogą dostać się od strony DK1. Problem tylko jest taki, że dostęp ten jest możliwy tylko na piechotę. – Po ulewie nie ma mowy o przejeździe po ulicy samochodem. Kiedyś zachorował sąsiad, karetka nie mogła dojechać, musiała interweniować straż pożarna – opowiada Machalica.
Kiedy woda już zejdzie, zostawia po sobie kolejne problemy. Smród i brud, który przyniosła z sobą z całego miasta. A ten pozostaje w ogródkach mieszkańców.
9 mln zł trudno przeliczać na ludzkie życie. Faktem też jest, że dla budżetu miasta to z pewnością bardzo pokaźna suma. Ale skoro niemożliwa jest teraz budowa ochrony przeciwpowodziowej, może urzędnicy powinni zacząć od wyczyszczenia niedrożnych rowów? Zamiast mówić, że nic innego nie da się zrobić.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?