Niebywałe emocje towarzyszyły ostatniemu w tym sezonie spotkaniu w Mokrem między Orłem a Łąką. Obie drużyny walczyły o utrzymanie w lidze okręgowej, ale Orzeł musiał mecz koniecznie wygrać. Była to prawdziwa wojna nerwów. Napięcie udzieliło się także piłkarzom, na szczęście nie spętało im nóg. I choć mecz zaczął się fatalnie dla Orła, ostatecznie wszystko skończyło się dobrze.
Prowadzenie uzyskali goście, po zaskakującym strzale Mateusza Żemły, który w 6. minucie wykonywał rzut wolny. Obrońcy Mokrego mogli kilka razy przeciąć lot piłki, bo ?rogal? spod bocznej linii boiska nie był zbyt silny, ale nikomu to się nie udało. Zasłonięty w bramce Mariusz Wójcik był równie zaskoczony jak widzowie.
- Katastrofa - skomentował to zdarzenie jeden z widzów.
Ale katastrofy nie było, bo minutę później jeden z zawodników Łąki zagrał na polu karnym ręką i sędzia podyktował rzut karny. Świętujący w sobotę 25-lecia piłkarskiej kariery Mirosław Mateja (były kwiaty, puchar, premia pieniężna) nie sprawił zawodu i strzelił wyrównującego gola.
Mijały minuty, napięcie sięgało zenitu, bowiem Łąka spokojnie broniła się w komplecie na własnym boisku, a piłkarze Orła, mimo, że stwarzali sytuacje, nie potrafili celnie uderzyć. W 74 minucie Mokrem wstrząsnął jednak okrzyk radości. "Dyzio" Mateja wykonywał rzut rożny. Posłał piłkę pod pole karne, gdzie blisko "drugiego" słupka stał Mariusz Zakrzewski i skierował futbolówkę do siatki.
2:1 i Orzeł Mokre pozostał w lidze okręgowej.
Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?