Kebab z drugiej strony Wisły
Saska kępa to część Warszawy wciąż jeszcze zaniedbana przez restauratorów. Znajdziemy tu wiele pizzerii, ale wciąż łatwiej tu o bar z kebabem niż ekskluzywne lokale, z których słynie chociażby Śródmieście. Pośród tego krajobrazu pojawiła się restauracja The Bell, której szefem kuchni jest zwycięzca pierwszej edycji programu Hell’s Kitchen.
Kuchnia warta zapamiętania
Ci z was, którzy śledzą ten program od początku, zapewne pamiętają Łukasza, wówczas 24-latka z Olsztyna, który zawojował program swoim opanowaniem i dokładnością. Finałowy odcinek jego zmagań w Hell’s Kitchen obejrzało ponad 2 miliony widzów. Mimo iż od tego czasu minęło już prawie trzy lata, Łukasz wciąż jest jest osobą rozpoznawalną. Czy taka też jest jego kuchnia? - Przychodzą do nas ludzie, którzy się tu dobrze czują. O tym miejscu powinni wypowiedzieć się nasi goście, nie ja sam. Ja gotuje to, co lubię jeść. Ciężko byłoby zdefiniować tę kuchnię jako kuchnię jednej nacji, narodowości. W dużej mierze to rzeczy, które pamiętam z mojego rodzinnego domu. Mam już pewne doświadczenie i z każdym miesiącem staram się gotować coraz lepiej - mówi zwycięzca Hell’s Kitchen.
Piekielna kuchnia
Jak smakują dania człowieka, który podbił Piekielną Kuchnię? Na talerzach jest i polsko, i międzynarodowo. My próbujemy wybornego risotto z kozim serem. Jest al dente, lekko kremowe, wyraziste w smaku. W zachowawczym i bezpiecznym menu lokalu znajdziemy więcej takich szlagierów. Choć są dość oczywistym wyborem, bronią się smakiem i jakością. W tygodniu warto sięgnąć po menu lunchowe (25 zł), złożone z zupy, drugiego dania oraz dodatkowo płatnego kieliszka wina.
Nie ma tu zadęcia, choć nie jest to kuchnia bez polotu i finezji, wprost przeciwnie. Sam Łukasz miał przez ostatnie lata wiele okazji do nauki od najlepszych, choć jak przyznaje, doświadczenia nabierał głównie dzięki praktyce. - Najwięcej nauczyłem się sam od siebie, poprzez poszukiwanie różnych rzeczy, nieustanne doskonalenie wszystkich, najmniejszych nawet elementów. Jestem jeszcze dość młody i nie mogę powiedzieć, że w stu procentach wiem jaki jest mój cel i czego tak naprawdę oczekuję. Jestem bliski tego celu, ale to jeszcze trochę potrwa - mówi szef kuchni The Bell.
Czy proste menu i szlagiery pokroju śledzia i risotto wystarczą, by utrzymać się na konkurencyjnym rynku warszawskiej gastronomii? The Bell broni się smakiem i o jego powodzeniu lub porażce zadecydują wkrótce sami klienci. My jesteśmy dobrej myśli i życzymy mu, by na stałe zagościł na gastronomicznej mapie Saskiej Kępy.
Chmieleńskie Babki Wielkanocne 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?