Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pszczyna: Dyrektorka i uczeń w sądzie, czyli ciąg dalszy golasowickiej afery

AS
Sprawa golasowickiej szkoły w gminie Pawłowice wraca jak bumerang. Jak dowiadujemy się od rodzica, któremu nie podobało się, że dzieci modlą się przed lekcjami w szkole, Bożena Struzik, dyrektor tutejszej Szkoły Podstawowej, wytoczyła przeciwko jego synowi sprawę o demoralizację. Tymczasem 10-letni chłopiec od 9 marca uczęszcza już do innej szkoły.

6 marca Sąd Rodzinny w Jastrzębiu-Zdroju wszczął postępowanie wobec nieletniego celem ustalenia, czy chłopiec wykazuje cechy demoralizacji polegającej m.in. na tym, że na zajęciach lekcyjnych jest niezdyscyplinowany, ignoruje polecenia nauczycieli, przeszkadza innym uczniom, przezywa, wyśmiewa, czy dopuszcza się wobec nich przemocy.

Agata Dybek-Zdyń, sędzia Sądu Okręgowego w Gliwicach, informuje, że sprawa została jednak umorzona.

Tymczasem Bożena Struzik o sprawie mówi krótko - dla dobra dziecka trzy instytucje złożyły wniosek do sądu rodzinnego o wgląd w sytuację rodzinną dziecka.

Jan Figura, dyrektor Gminnego Zespołu Oświaty w Pawłowicach, twierdzi, że sprawa wniesiona przez Struzik miała na celu rozpoznanie sytuacji rodzinnej ucznia. Figura nie chciał się odnieść do wątku demoralizacji dziecka i jego wpływu na innych uczniów, zawartego w decyzji o wszczęciu postępowania (ostatecznie, dodajmy, zakończonego umorzeniem sprawy).

Sprawą zarówno 10-letniego chłopca, jak i zamieszania wokół golasowickiej szkoły zajmuje się także Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej. Zdaniem jej członków, działania Struzik były odwetowe.

- Bardzo się cieszymy, że sprawa został umorzona. To absurd, że została w ogóle wniesiona - mówi Magdalena Chustecka, członkini Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej. Chustecka nadmienia również, że sprawa modlitwy pomimo zapewnień zarówno dyrekcji szkoły jak i kuratorium, mimo przeprowadzonej kontroli oraz ewaluacji, nie została rozwiązana. - Z tego, co wiemy, dzieci w szkole nadal modlą się po dzwonku. Często tak bywa, że procedury zostają spełnione, ale sprawą nie zostaje załatwiona - dodaje.

Chustecka całą sprawę kwituje krótko - Gmina i szkoła pokazała, że lepiej się nie wychylać – mówi. Tu członkini stowarzyszenia ma na myśli oczywiście ojca 10-letniego chłopca, który w lutym sprawą modlitwy zainteresował media.

Chociaż sprawa została umorzona przez sąd, ojciec pozwanego dziecka nie zamierza jednak pozostawać bierny wobec sytuacji, która chłopca dotknęła. Teraz na jego pytania odpowiedzieć będą musieli: Franciszek Dziendziel, wójt gminy Pawłowice, dyrektor Gminnego Zespołu Oświaty w Pawłowicach, Kuratorium Oświaty w Katowicach, Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej. Ojciec 10-latka chce się dowiedzieć, co wyżej wymienione instytucje zamierzają teraz w tej sprawie zrobić. Pyta m.in. o to, czy ktoś zastanowił się, jaką krzywdę Bożena Struzik wyrządza się 10-letniemu chłopcu, który również musiał uczestniczyć w rozprawie sądowej?

Przypomnijmy, że Szkoła Podstawowa w Golasowicach ma trzy lata na wprowadzenie w szkole planu naprawczego po ewaluacji, którą przeprowadziło w Szkole Kuratorium Oświaty.

Kuratorium ewaluację oceniło na poziomie „E”, czyli najniższym, bo wśród ankietowanych dzieci znalazły się i takie, które przyznały, że spotkały się w szkole z przemocą.

Przypominamy: 9 marca 10-letni chłopiec z klasy IVa W Golasowicach, rozpoczął naukę w innej szkole. Ojciec, któremu nie podobała się modlitwa przed lekcjami w golasowickiej szkole, podjął decyzję o przeniesieniu syna do innej placówki.
– To była decyzja rodziców chłopca – mówiła wówczas Bożena Struzik, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Golasowicach im. Kornela Makuszyńskiego. W klasie, do której chodził chłopiec, miało dochodzić do przemocy, a były już uczeń klasy IVa, miał być odpowiedzialny za zaistniałą sytuację. Anna Wietrzyk z Kuratorium Oświaty w Katowicach, potwierdziła, że dziecko zostało przeniesione do innej szkoły na prośbę jego rodziców. W przenosinach pomagał tutejszy kurator. Wietrzyk podkreślała również, że to nie dziecko było problemem. – Problem była szkoła, skoro nie potrafiła sobie poradzić z dzieckiem – mówiła stanowczo. Później wyniki przeprowadzonej w szkole ewaluacji wskazywały, że w szkole faktycznie dochodziło do przemocy. Opinia wychowawczyni z nowej placówki, do której został przeniesiony 10-letni chłopiec, jest na jego temat bardzo pochlebna. Chłopiec dobrze zaaklimatyzował się w nowej klasie i
znalazł nowych kolegów

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto