Policja w Pszczynie: Bandyta został złapany

Policja w Pszczynie: Bandyta został złapany

Mężczyzna przyznał się do większości przedstawionych mu zarzutów. Swoje postępowanie tłumaczył problemami osobistymi i tym, że był pod wpływem środków odurzających.

Pszczyńscy policjanci nad sprawą napadów na małe punkty handlowe w Pszczynie pracowali od dawna, wiadomo było, że bandyta uderzy po raz kolejny.

- Sposób jego działania był zawsze taki sam. Wiadomym było, że koncentrował się głównie na małych sklepach spożywczych czynnych do późnych godzin wieczornych. Czekał do momentu, kiedy zapadnie zmrok, opustoszeją ulice i ostatni klient opuści sklep. Wówczas, zamaskowany, z nożem w ręku, terroryzował personel i kradł pieniądze - mówi Karolina Błaszczyk, rzeczniczka pszczyńskiej policji.

Pierwszy raz zaatakował z końcem stycznia tego roku. Wtedy, jego łupem padło 2500 złotych. Po tym napadzie, pszczyńscy sklepikarze, zapobiegawczo, opróżniali z pieniędzy kasy sklepowe. Dlatego też, kolejne kwoty, o które wzbogacał się podejrzany, nie były już tak duże.

Zdołał jednak uzbierać, włączając ostatni, goczałkowicki rozbój, ponad 8 000 złotych. Tuż po nim został zatrzymany. Podczas przeszukania jego mieszkania stróże prawa znaleźli ubrania wyglądające identycznie jak te, które zarejestrowały kamery monitoringu. W trakcie dalszych czynności, podejrzany wskazał również policjantom miejsca, gdzie kradł oraz ukrył rekwizyty służące mu do zakrywania twarzy- maskę przeciwpyłową i okulary ochronne.

Zatrzymany usłyszał już zarzuty w tej sprawie. Wczoraj wieczorem został zatrzymany także jego kolega, 33- letni mieszkaniec Pszczyny, który, według ustaleń kryminalnych, towarzyszył mu przy ostatnim rozboju z Goczałkowicach Zdroju.

Zgodnie z tym, co przewiduje kodeks karny, może im grozić nawet 12- letni pobyt w więzieniu.