Poobcinane drzewa w Porębie. Przyjechali i wycieli drzewa. Kto ich przysłał? Podobno nie wiedzieli

Ulica Wodzisławska w Porębie, jest wszystkim mieszkańcom powiatu dobrze znana, mieści się tuż przy otwartym basenie Clara. Część ulicy dzieli się z prywatną posesją państwa Szafronów. To właśnie w ich ogrodzie dwa dni po nawałnicy, która 8 lipca przeszła przez Pszczynę i jej sołectwa, pracował ogrodnik. Jego uwagę zwrócił dźwięk pił mechanicznych. Kiedy dostrzegł, skąd pochodzi zauważył, że dwóch mężczyzn obcina korony prywatnych drzew państwa Szafron.

- Co Państwo robią?- pytał ogrodnik. - Dostaliśmy zlecenie, żeby obciąć gałęzie, więc obcinamy – usłyszał w odpowiedzi. Obecność mężczyzn obcinających gałęzie zaniepokoiła także jednego z pracowników basenu Clara, który również przybył na miejsce zdarzenia. – Dlaczego to robicie? Kto Was tu przysłał? Czy te gałęzie są niebezpieczne dla biegnącej obok instalacji elektrycznej? – pytał, jednak odpowiedzi nie uzyskał. – Dostaliśmy zlecenie to wycinamy –powtarzali mężczyźni.

Cała sytuacja miała miejsce około 7 rano. – Drzewa, które wycięli nieznani nam mężczyźni, zasadziliśmy tu 9 lat temu. Wtedy zaczynała się dopiero budowa tego domu. Rosły tu przez ten cały czas i nigdy nikomu nie przeszkadzały – opowiada właścicielka drzew, Marta Szafron. Właścicieli szczególnie dziwi fakt, że ktoś zlecił nieznanej im firmie wycięcie drzew, nikogo wcześniej o tym fakcie nie powiadamiając. – Gdybyśmy wiedzieli, że drzewa należy przyciąć, bo stwarzają zagrożenie dla przewodów energetycznych, zrobilbyśmy to. Nikt jednak nas o tym nie powiadomił – mówi Szafron. – Można by było przypuszczać, że przeszła tędy trąba powietrzna, ale to niemożliwe. Wystarczy spojrzeć, wszystkie drzewa poucinane, nierówno i niechlujnie – denerwuje się córka Marty Szafron.

Pracownikowi basenu i ogrodnikowi, którzy byli na miejscu zdarzenia udało się ustalić, że mężczyźni, którzy wycinali korony drzew, najprawdopodobniej byli z Mikołowa. – Tak wynikało z tablic rejestracyjnych samochodu, którym przyjechali- opowiada ogrodnik. – Zapytaliśmy ich, co dalej z tymi gałęziami? Czy ktoś je posprząta? – na te pytania mężczyźni również nie znali odpowiedzi. – Co mam teraz zrobić z gałęziami, które mi wycieli? Zalegają w rowie na długości 100 m. Kto je posprząta? I kto za to zapłaci? – zastanawia się Szafron. Z tych drzew i tak już nic nie będzie, Ci ludzie nie wiedzą, jak obcina się drzewa. Niedługo wszystkie uschną i tak będą leżeć w tym rowie razem z ich gałęziami – załamuje ręce ogrodnik.

Pani Marta Szafron rachunki za energię elektryczną płaci firmie Tauron Polska Enegria, więc przypuszcza, że to na ich zlecenie mężczyźni wycieli drzewa. Faktem jest, że w dzień nawałnicy do późnych godzin wieczornych w całej wsi nie było prądu, a dwa dni później zjawili się mężczyźni, którzy obcięli gałęzie drzew biegnące tuż przy przewodach energetycznych. – Tylko dlaczego to zrobili skoro żadne z tych drzew na skutek burzy nie zostało zniszczone i nie dotykało przewodów?

Zapytaliśmy firmę Tauron, czy to na ich zlecenie mikołowska firma poobcinała korony drzew. – Dokonaliśmy podcięcia drzew, ponieważ gałęzie wrastały w sieci energetyczne – przyznał Łukasz Zimnoch, rzecznik prasowy firmy Tauron Polska Energia. Kiedy w środę zamykaliśmy ten tygodnik rzecznik Tauronu obiecał, że w czwartek poobcinane gałęzie drzew będą zrębkowane. – Gałęzie nie zostały od razu posprzątane, ponieważ czekaliśmy aż zbierze się ich większa ilość – mówi Zimnoch.

Jak udało się nam dowidzieć w Urzędzie Miasta Pszczyna, problem poobcinanych drzew, nie zdarzył się po raz pierwszy, ale firmy energetyczne posiadają pozwolenia na takie wycinki. – Burmistrz Pszczyny musi wydać pozwolenie jedynie na wycięcie całych drzew – usłyszeliśmy w wydziale ochrony środowiska Urzędu Miasta Pszczyna.