Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alicja Czysz, właścicielka Matalmary, zdradza kulisy pracy TVN przy "Kuchennych rewolucjach"

Jolanta Pierończyk
"Kuchenne rewolucje" w Goczałkowicach będą miały epilog w sądzie. Rozmawiamy o tym z właścicielką Matalmary, Alicją Czysz

„Kuchenne rewolucje” w Matalmarze będą miały swój epilog w sądzie?
- Tak. To już postanowione. Jest to nieodwracalna sprawa. Nie pozywam do sądu samej pani Magdy Gessler, bo nie wiem, jaki jest jej udział w montażu filmu, ale cały program. To nic, że to wielki TVN, a ja szary człowiek z małych Goczałkowic. Wobec prawa wszyscy jesteśmy równi. Tak mnie uczono na wydziale prawa i wierzę, że tak jest. Będę zresztą miała okazję się o tym przekonać.

Co pani zarzuca programowi?
Są to zarzuty z artykułów 212 i 216. Krótko mówiąc, chodzi o publiczne zniesławienie poprzez kłamstwa i manipulację słowną w materiale zmontowanym ze słów i zdań wyrwanych z kontekstu.

Na przykład?
To są szczegóły, które na razie zna tylko mój adwokat. Nie chcę na razie o nich mówić.

Może nie byłoby całej afery, gdyby pani zdecydowała się przyjąć rady Magdy Gessler…
Jakie rady? Tu nie było żadnych rad, żadnych sugestii. Po prostu żadnej rozmowy. Pani Gessler ogranicza się tylko do komunikatów. Zero dialogu, wzajemnego słuchania się, wymiany zdań. Od początku było to tylko obrażanie. Że wszystko brzydkie, złe, niedobre. Ale co konkretnie takie złe i niedobre, to się tego nie dowiedzieliśmy. U nas nie było wyrzucania do kosza zepsutego jedzenia, nie było wyrzucania garnków, zrywania tapet… Ba, nawet po zarzucie, że za dużo tu żółci, sama przemalowała na żółto nasze białe kolumny. Nic w wystroju nie zmieniła. Dodała jedynie te zielone obrusy, z których akurat jestem bardzo zadowolona, i te lampy z abażurem w kolorze ostrego fioletu, które usiłuję zaakceptować, dodając tu i ówdzie równie fioletowe serwety na stoły, żeby jakoś uzasadnić ten kolor. Nie mogłam się natomiast zgodzić na fioletowe wstążki rzucone na nasze kryształowe żyrandole i kazałam zdjąć. I to ją bardzo zdenerwowało.

Magda Gessler powiedziała, że nie przyjęliście jej propozycji menu…
O tym też nie było mowy. W ogóle z nami nie rozmawiała na temat karty dań. To my sami po tej uroczystej kolacji, podczas której zaserwowała zupę rybną, zapiekankę ziemniaczaną z rybą, sałatkę ziemniaczaną i deser ziemniaczany ze śliwką, wanilią i koglem-moglem, wprowadziliśmy je do menu, żeby móc serwować gościom. Ale jako dodatek do naszych propozycji, bo jak by to było, gdyby cała karta składała się z tych czterech pozycji?

Nie czuła pani w trakcie programu, że może coś idzie nie tak? Nie myślała pani o przerwaniu tego?
O przerwaniu mowy nie mogło być, bo to oznaczałoby zerwanie podpisanej umowy i duże kary. Natomiast w ogóle mi się to wszystko nie podobało, począwszy od nagrań naszych wypowiedzi, kiedy to co chwilę padały słowa: „Stop! Jeszcze raz”, „Nie powtarzać pytań!”, „Mówić całymi zdaniami”. Teraz już wiem, że po to to było, by łatwiej obcinać nasze wypowiedzi. Na przykład na pytanie: czy podoba mi się nazwa restauracji? Powiedziałam: „Tak, przyzwyczajam się do niej, pod warunkiem, że goście ją zaakceptują”. A poszło tylko: „Tak, przyzwyczajam się do niej”.
Przez cztery dni z ekipą filmową towarzyszyły nam bardzo negatywne emocje, które nawet trudno mi opisać. Jedyny miły moment w tym wszystkim to były te wykopki. To były jedyne przyjemne 40 minut w całej tej pracy.
Dziś, kiedy wiem, jak to wszystko wygląda, nie zgodziłabym się na udział w tym programie za żadne pieniądze. I za to stracone zdrowie. Za znoszenie arogancji, a nawet chamstwa. Pani Gessler nie jest osobą przebierającą w słowach. Ja rozumiem, że ktoś może być niegrzeczny, to kwestia kultury osobistej, ale nie mogę zaakceptować, by przekraczał granice prawdy i prawa.

Czego pani oczekuje od telewizji w ramach zadośćuczynienia?
O tym też będę rozmawiać z moim prawnikiem, ale na pewno zależy mi na prawdzie, a zatem na wyemitowaniu w całości nagranego materiału, w których padają słowa o „ZUS-owcach” i „starym mięsie”. Lub przynajmniej na prostym słowie „przepraszamy”.

Jak wyglądały dni w restauracji po emisji programu?
W niedzielę gości było jeszcze więcej niż zwykle, ale przyznam się, że taka reklama, jaką zrobił mi ten program, absolutnie nie był moim zamiarem.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto